Cześć

Z przyczyn osobistych zawieszam bloga. Nie wiem kiedy wrócę. O ile kiedykolwiek do tego dojdzie. Na pewno nie zrezygnuję z podczytywania Waszych blogów.
Ten rok był naprawdę fantastyczny. Poznałam dzięki Wam masę różnych pisarzy, sięgnęłam po książki, które wcześniej nie wydawały mi się interesujące...
Ciężko mi było podjąć tę decyzję, ale nie zawsze robi się w życiu tylko to, na co ma się ochotę.

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za te 12 miesięcy.
Penny Lane.

30 kwietnia 2011

"Sklepik z marzeniami" S. King

Stephen King "Sklepik z marzeniami" (1991) - horror, thriller, powieść. 
Wydawnictwo Albatros, 2010 r., 671 stron.

Gdy sięgnęłam po "Sklepik z marzeniami" miałam duże wymagania. Chyba zbyt duże. Opis na tylnej okładce sugerował mi powieść w stylu "Miasteczka Salem", która wciągnęło mnie i zachwyciło. Niestety jedyne, co łączy te dwie książki to małe miasteczko i nowo otwarty sklep z tajemniczym właścicielem... 


Castle Rock to małe mieścina w stanie Maine. Pewnego dnia po miejscowości rozchodzi się wiadomość, że za kilka dni zostanie otwarty nowy sklep. Wiadomość ta staje się tematem numer jeden. Wszyscy o nim plotkują i zgadują, co też będzie można w nim kupić. Gdy nadchodzi dzień otwarcia, mieszkańcy Castle Rock są zawiedzeni, ale uczucie to zamienia się wkrótce w ożywienie. W sklepie można znaleźć wszystko to, o czym się marzy...! Karta ulubionego gracza, rzadko spotykane komiksy czy wspaniałe wazy. Podekscytowani mieszkańcy nachodzą regularnie sklep i spełniają swoje marzenia. Niestety wkrótce w miasteczku dochodzi do niecodziennych i brutalnych zdarzeń. Na czele wyjaśnienia zagadki staje Alan Pangborn, miejscowy szeryf, który nie może otrząsnąć się ze śmierci żony i dziecka. 

To, co spodobało mi się w "Sklepiku z marzeniami" to różnorodność postaci. Mamy Briana Ruska, jedenastoletniego fana sportu, Polly Chalmers walczącą z artretyzmem i koszmarami przeszłości, Danfortha "Granata" Keetona, miłośnika konnych wyścigów oraz wiele innych postaci, wśród których każdy z pewnością znajdzie swego ulubieńca.  
Plusem też jest to, że akcja dzieje się w małym miasteczku, a ja bardzo lubię takie klimaty.   
Podobało mi się też wprowadzenie fantastycznych elementów. Zapewniło to tej powieści urozmaicenie.  


Teraz przejdę do tego, co mi w tej książce nie przypadło do gustu. Przede wszystkim brak mi w tej powieści elementów grozy. Przy poprzednich tytułach Kinga, książki czytałam z napięciem i rozglądałam się na boki.  
Poza tym, fabuła zaczęła być wciągająca dopiero po 400 stronach. Wcześniej tak właściwie niewiele się dzieje, czasem ktoś coś zrobi czy zdarzy się coś ciekawego. Jedynie ostatnie 200 stron przypadło mi do gustu, choć czasami denerwowała mnie rozwlekłość.  

Zawiodłam się trochę "Sklepikiem z marzeniami". Oczekiwałam czegoś trochę lepszego, czegoś na miarę wspomnianego na początku "Miasteczka Salem". Niestety przeliczyłam się. Mam jednak nadzieję, że następna powieść Kinga bardziej przypadnie mi do gustu. Wszak "Sklepik..." jest pierwszą lekturą Mistrza, która nie skradła mojego serca ;-) 


Ocena: +3/6

Stosik kwietniowy

Wiem, że ten stosik nie jest oszałamiający, ale jestem z niego zadowolona :-) 

 

Od góry:  

1. William Wharton Spóźnieni kochankowie   
2. Harlan Coben Jedyna szansa  
3. Alex Kava Czarny piątek  
4. Benedetta Craveri Kochanki i królowe 
5. Stefan Zweig Balzac 
6. Charles Nicholl Leonardo da Vinci 
7. J. M. G. Clezio Diego i Frida  

"Spóźnionych kochanków" od dawna miałam na oku, więc nie mogłam nie kupić tej książki, gdy pokazała się w Biedronce. Co do Wielkich Biografii to odpuszczam sobie prenumeratę i będę kupowała tylko te tomy, na których mi zależy. 
Jestem zła, ponieważ w żadnym kiosku w mojej miejscowości nie było "Zwierciadła" z książką "Samotny mężczyzna". Szkoda, bo bardzo zależało mi na przeczytaniu tej powieści. 

21 kwietnia 2011

"Wezwanie" J. Grisham

John Grisham "Wezwanie" (2002) - powieść sensacyjna. 
Wydawnictwo Amber, 2011 r., 382 strony. 

Dotychczas nazwisko Grisham było mi znane tylko ze słyszenia - przede wszystkim kojarzyło mi się ono z "Raportem Pelikana". W końcu nadeszła okazja, aby przeczytać książkę tego osławionego Grishama... 


Głównym bohaterem powieści jest Ray Atlee, profesor prawa, pracujący na uniwersytecie. Pewnego dnia dostaje list od swojego umierającego na raka ojca. Mężczyzna prosi go, aby przybył do rodzinnego domu w celu ustalenia spraw majątkowych. Ray niechętnie udaje się na miejsce. Jednak gdy przybywa do domu odkrywa, iż jego ojciec nie żyje. Tego samego dnia przypadkowo odkrywa w biurku rodziciela 3 miliony dolarów. Budzi to jego czujność - skąd jego ojciec, znany i ceniony sędzia, wziął tyle pieniędzy? I dlaczego nie wspomniał o nich w testamencie? Zdezorientowany mężczyzna postanawia ukryć fortunę i znaleźć odpowiedzi na nurtującego go pytania. Od tego momentu profesor odkrywa, że ktoś go śledzi i nie życzy mu dobrze... 

Czyta się szybko, powieść jest napisana bardzo lekkim i przystępnym językiem, choć nie brakuje w niej prawniczych haseł. Ale czy naprawdę trzeba było wykorzystywać te 382 strony na tę książkę? Wydaje mi się, że fabułę można by okroić i zmieścić ją w 150 stronicowej książce. Sama zagadka nie jest skomplikowana. Grisham poszedł trochę na łatwiznę i użył jednego z najbardziej oklepanych i starych chwytów. Niestety Autor nie popisał się kreatywnością.  
I to właściwie wszystko. Książka nie jest bogata w fabułę i wszystko inne, co mogłabym jeszcze o niej napisać byłoby laniem wody. 

Jednak mimo wszystko zamierzam sięgnąć po inne, bardziej znane powieści tegoż pisarza. 


Ocena: -4/6

16 kwietnia 2011

"Niedziela na wsi" A. Christie

Agatha Christie "Niedziela na wsi" (1946) - powieść kryminalna. 
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2001 r., 236 stron. 

Herkules Poirot wyjeżdża na wieś, aby odpocząć. Zostaje zaproszony na obiad do swoich sąsiadów, państwa Angkatellów. Niezbyt zadowolony detektyw udaje się na miejsce spotkania i przypadkowo staje się świadkiem dziwnego zdarzenia - jedna osoba leży postrzelona przy basenie, obok ktoś trzyma rewolwer a reszta członków rodziny przypatruje się tej scenie ze zdziwieniem. Poirot prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa, jednak coś mu nie pasuje w tej historii i nie pozwala rozwikłać zagadkę... 

Nie wydaje mi się, aby można było określić tę powieść mianem jednej z najlepszych książek Christie. Brakowało mi w niej dreszczyku emocji (tak właściwie to go odczuwałam, jednak tylko przez moment - gdy w głowie kotłowały mi się podejrzenia i koncepcje na zakończenie powieści). Ale może celowe było napisanie tej powieści w taki sposób? Wszak prawie cała akcja toczy się na wsi, a na nich zazwyczaj jest spokojnie? W każdym razie - nie mam tego aż tak za złe Christie. Co do rozwiązania zagadki to udało mi się je w 80% przewidzieć. Tym razem Autorka była zbyt schematyczna i tutaj odrobinę się zawiodłam. 
Jest jednak coś, co ratuje tą powieść. To coś to wątek psychologiczny, który zdecydowanie przypadł mi do gustu. Był on naprawdę sensownie wykorzystany. Z tej strony Christie mnie pozytywnie zaskoczyła, więc wychodzimy na zero... ;-) 

Ocena: +4/6

14 kwietnia 2011

"Rozmowy nocą" I. Kleberger

Ilse Kleberger "Rozmowy nocą" (1982) - literatura dziecięca/młodzieżowa, powieść. 
Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 176 stron. 

Ilse Kleberger jest niemiecką pisarką, która z wykształcenia jest lekarzem. Przez wiele lat łączyła medycynę z pisarstwem, jednak po pewnym czasie zrezygnowała z funkcji lekarza na rzecz książek. Jej twórczość obejmuje powieści dla dzieci i młodzieży.  Książki Kleberger cieszą się dużą popularnością, jednak dopiero teraz miałam okazję spotkać się z twórczością tej pisarki. 


"Rozmowy nocą" mimo tego, iż zostały wydane prawie 30 lat temu, w dzisiejszych czasach nie wydają się przestarzałe czy niemodne. Problemem głównego bohatera, 17-letniego Beniamina, jest alkoholizm. Chłopak nie jest w stanie poradzić sobie z tym problemem. Z czasem robi się coraz agresywniejszy i w akcie desperacji dzwoni do Telefonu Zaufania. Tak poznaje dziewczynę, z którą prowadzone rozmowy zmienią jego życie. 


"Rozmowy nocą" interesują już od pierwszego zdania, choć bywały i takie chwile, gdy przerażona byłam zachowaniem głównego bohatera.  
Możemy również obserwować, jak rozmowy z dziewczyną z Telefonu Zaufania wpływają na Beniamina. Powieść niesie ze sobą pewne przesłania i wskazówki, które wcale nie są pompatyczne. Dzięki temu naprawdę przyjemnie czytało się "Rozmowy nocą".  
Książka nie ma ograniczeń wiekowych, więc sądzę, że każdemu powinna się spodobać. 

Ocena: 4/6

13 kwietnia 2011

"Detektyw Monk jedzie do Niemiec" L. Goldberg

Lee Goldberg "Detektyw Monk jedzie do Niemiec" (2009) - powieść kryminalna. 
Wydawnictwo Rebis, 334 strony. 

Powieść ta jest moim drugim książkowym spotkaniem z detektywem Monkiem i jego przyjaciółmi. Poprzednią lekturę oceniłam na -5. Ta książka ma notę niższą i troszkę mnie zawiodła. Zanim jednak przejdę do tego, co mi się nie spodobało, kilka słów o fabule.  
Psychoterapeuta Adriana Monk wyjeżdża na konferencję do Niemiec. Spanikowany detektyw nie radzi sobie bez wizyt o swojego lekarza. Zdesperowany postanawia udać się za doktorem Krogerem do Europy, aby tam kontynuować leczenie. Mimo kilku przeciwności losu udaje się mu i jego asystentce dotrzeć do Niemiec. Tam Monk staje do walki ze swoimi fobiami i zajmuje się sprawą morderstwa pewnego dziennikarza. Wszystko to dzieje się na tle powracających z przeszłości faktów dotyczących śmierci małżonki Monka. 

O ile dotychczas żadna z fobii czy dziwactw Monka specjalnie mnie nie szokowała, to teraz zabrakło mi trochę tej cierpliwości... Miało być śmiesznie, a ja zgrzytałam zębami ze złości przez Adriana Monka. Doszłam do wniosku, że za bardzo się z nim cackają i detektyw zaczął w swym zachowaniu po prostu "przeginać pałę". Za niektóre jego teksty i postępowania w normalnym życiu dostałby łomot od osoby, o której w taki sposób by się wypowiadał. Pierwszy raz jego zachowanie autentycznie mnie irytowało. 


Pomijając już zachowanie głównego bohatera, skupię się na pozostałych elementach. Zacznę od zagadki. Nie była ona  trudna, jej rozwiązanie nie było zaskakujące. Tym razem Autor się nie popisał. Kolejną rzeczą, o której chcę napisać jest przedstawienie niektórych postaci, które było zupełnie inne niż w serialu. Tam pewną postać kreowano na ciepłego, cierpliwego i wyrozumiałego człowieka, a tutaj mamy gbura, choleryka i zniecierpliwioną postać. Było to bardzo dziwne i zastanawiam się, czy moje odczucia nie wynikają z niepełnej znajomości serialu... 


"Detektyw Monk jedzie do Niemiec" oceniam niżej, niż poprzednią powieść o genialnym detektywie. Adrian tym razem wywoływał we mnie negatywne emocje. Mam nadzieję, że następna powieść mnie nie zawiedzie. 

Ocena: -4/6

10 kwietnia 2011

"Wichrowe wzgórza" E. Brontë

Emily Brontë "Wichrowe Wzgórza" (1847) - powieść klasyczna.
Wydawnictwo Oxford Educational, 335 stron. 

Powieść "Wichrowe Wzgórza" z samej nazwy była mi od dawna znana (m.in. w utworze Kate Bush Wuthering Heights). W związku z tym miałam względem niej ogromne wymagania. Z wielką trwogą zastanawiałam się, czy nie przesadziłam z tymi wymogami. Przeczytanie powieści przez cały czas odkładałam, bojąc się rozczarowania. Przedwczoraj powiedziałam sobie "Stop!" i sięgnęłam po jedyną powieść Emily Brontë. Muszę napisać, iż przez cały czas zastanawiałam się, czy to ta chwila, ten moment... Ale jak nie teraz, to kiedy? Otworzyłam książkę na pierwszej stronie i zaczęłam czytać... 

Powieść koncentruje się na miłości tajemniczego i brutalnego Heathcliffa oraz zadziornej i uroczej Katarzyny. Tytułowe Wichrowe Wzgórza to posiadłość rodziny Earnshaw, do której należy główna bohaterka. Z powodów ciężkiego charakterów kochanków i przeciwności losu nie mogą ze sobą być. Koleje losu rozdzielają ich, jednak ich miłość nie wygasa. Miłość, która jest pełna namiętności oraz pasji, niemożliwa do przerwania.  

Muszę przyznać, iż dopiero po przeczytaniu i przetrawieniu doceniam wartość i geniusz tej książki. A przecież spodziewałam się czegoś zupełnie innego! Wszak "Wichrowe Wzgórza" dalekie są od słodyczy i całusów. Fabuła jest mroczna, czasem szalenie przykra, brutalna i niesprawiedliwa. Postacie niejednokrotnie wzbudzały we mnie wściekłość czy oburzenie. Książka porywa. Nie dziwię się, że weszła na stałe do kanonu klasyki. Jest warta przeczytania. Po prostu.
  
Ocena: -6/6 

* * * 
A jako bonus do posta - piosenka Kate Bush inspirowana "Wichrowymi Wzgórzami". Tak naprawdę dopiero teraz, po przeczytaniu książki, rozumiem sens tego utworu. Jest genialny.  

  

Czas teraz obejrzeć ekranizację...

8 kwietnia 2011

"Klucz do Rebeki" K. Follett

Ken Follett "Klucz do Rebeki" (1980) - powieść sensacyjno-szpiegowska. 
Wydawnictwo Amber, 286 stron. 


Obawiałam się trochę tej książki. Opis wydawał mi się  odpychający. Poza tym nie przepadam do końca za wątkami szpiegowskimi czy wojennymi. Fabuła wydawała mi się ciężka i nie do strawienia. A jednak książka mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła, choć mam kilka zastrzeżeń.


Akcja dzieje się w zajętym przez Anglików Egipcie w trakcie II wojny światowej. Alex Wolff, który jest niemieckim szpiegiem, ma za zadanie przekazywanie tajnych informacji dotyczących brytyjskiego wojska swym przełożonym w Berlinie. Niestety przypadkiem rząd angielski dowiaduje się o jego obecności w Kairze. Tamtejsze władze ustalają sobie za cel schwytanie Wolffa. Niestety jednak nikt nie wie, jak on wygląda, ani gdzie aktualnie przebywa. Z czasem zaczyna dochodzić do morderstw i kradzieży. Brytyjczycy, jeżeli nie chcą stracić twarzy, muszą odnaleźć Niemca. To zadanie przypada brytyjskiemu majorowi, Williamowi Vandamowi. Wojska niemieckie zbliżają się do Kairu, a Brytyjczycy bezskutecznie próbują złapać Wolffa. Pozbawiony nadziei na wygraną Vandam nawiązuje współpracę z egipską Żydówką, Eleną. Dziewczyna ma za zadanie nawiązać przyjacielskie stosunki z wrogiem. Jest ostatnią deską ratunku Anglików. Czy uda jej się ocalić Anglików od przegranej...?


Powieść czyta się bardzo szybko i miło. Fabuła mimo wątku wojennego i intryg nie jest skomplikowana. Bywało jednak wiele momentów, kiedy "Klucz do Rebeki" przypominał mi historie Jamesa Bonda (dużo szumu, "efektów specjalnych" i banalna fabuła). Niejednokrotnie wywoływał na mojej twarzy uśmiech, jednak nie można mu odmówić wciągającej fabuły.


"Klucz do Rebeki" jest świetną lekturą na wolne popołudnie. Nie wymaga szczególnego zainteresowania i można się przy niej zrelaksować. Nie jest to jednak typowa literatura wojenna (przynajmniej odnoszę takie wrażenie). 


Ocena: 4/6

3 kwietnia 2011

"Maska" D. Koontz

Dean Koontz "Maska" (1981) - horror/thriller, powieść. 
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 193 strony
   
"Maska" jest trzecią powieścią autorstwa Koontza, jaką miałam okazję przeczytać. Dwie poprzednie nie przypadły mi do gustu: irytowały mnie schematycznością, przewidywalnością i niejednokrotnie wywierały uśmiech politowania. 
"Maska" jest lepsza, co wcale nie znaczy, że mnie zachwyciła...

Głównymi bohaterami książki jest młode małżeństwo. On (Paul) jest pisarzem i nauczycielem akademickim. Ona (Carol) jest cenionym psychiatrą dziecięcym. Wiodą radosne i dostanie życie, jednak do pełni szczęścia brakuje im dziecka. Ze względu na bezpłodność Carol decydują się na adopcję. Pewnego dnia kobieta potrąca samochodem nastolatkę. Dziewczyna nie odnosi poważnych obrażeń, jednak nie jest sobie w stanie niczego przypomnieć. Carol w poczuciu winy podejmuje się hipnozy, aby pomóc nastolatce odzyskać pamięć. W trakcie seansu wychodzą na jaw przerażające fakty, które zmienią dotychczasowe życie kobiety. 
   
Fabuła jest bardzo wciągająca i... przewidywalna. Niestety. Czyta się miło, szybko, fajnie i to właściwie wszystko co dobre, co mogę napisać o tej książce. Schematyczność momentami raziła po oczach (po raz kolejny na początku powieści bohater ma strasznie przeczucia! och!) i trochę irytowała (główna bohaterka jak wycięta z magazynu modelka z nieskończonymi tytułami naukowymi). 


Dzięki "Masce" zwróciłam uwagę na coś, z czego nie zdawałam sobie sprawy w poprzednich książkach Autora. Otóż coś nie pozwala mi poważnie traktować jego książek. Częściej wywołują u mnie uśmiech politowania niż grozę. Wydaje mi się, że to przez schematyczność i triki rodem z amerykańskich filmów niskobudżetowych.  

Jednak nie poddaję się (bo mimo wszystko było trochę lepiej, a to już sukces!) i sięgnę po jeszcze jedną książkę Koontza.

Ocena: 4/6

1 kwietnia 2011

"Czas Abrahama" K. Siesicka

Krystyna Siesicka "Czas Abrahama" (1967) - literatura dziecięca/młodzieżowa, powieść. 
Wydawnictwo Akapit Press, 160 stron. 

Początkowo główny wątek książki wydaje się niezwykle banalny: dwie dziewczyny nieświadomie walczące o zainteresowanie pewnego chłopaka.  
Co dziwniejsze, żadna z tych nastolatek nie wzbudziła w sobie na tyle mojej sympatii, by jej kibicować. W każdej znalazłam coś co mnie irytowało i coś, co mnie zachwycało. A to przecież bardzo życiowe. Wszak nie ma czarnych czy białych postaci (a mam wrażenie, że niektórzy pisarze o tym czasem zapominają...). Co do zakończenie początkowo mnie trochę zasmuciło i zawiodło, ale zdałam sobie sprawę, że tak to już przecież w życiu bywa... 


Jednak gdy do głównego tematu dodamy sporo wątków pobocznych: problemy finansowe, szkolne, rodzinne itd., wciągający sposób pisania i realność opisów, otrzymujemy wtedy wspaniałą powieść, która spodoba się nie tylko nastolatkom. Książka porusza również bardzo ważne wartości, takie jak miłość, uczciwość czy zaufanie. Przez te wszystkie zalety mamy godną uwagi powieść, od której ciężko się oderwać.   

Jestem nią naprawdę pozytywnie zaskoczona i w najbliższej przyszłości na pewno jeszcze sięgnę po jakąś powieść Krystyny Siesickiej. 

Ocena: 5/6

Wyniki z marcowej ankiety

Wyniki z ostatniej ankiety są następujące  


Książką, która otrzymała najwięcej głosów i co za tym idzie - została książką lutego - jest "Sprzedawca broni" Hugh Laurie.  

Odwiedzających zapraszam do zagłosowania w nowej ankiecie :-)