Cześć
Z przyczyn osobistych zawieszam bloga. Nie wiem kiedy wrócę. O ile kiedykolwiek do tego dojdzie. Na pewno nie zrezygnuję z podczytywania Waszych blogów.
Ten rok był naprawdę fantastyczny. Poznałam dzięki Wam masę różnych pisarzy, sięgnęłam po książki, które wcześniej nie wydawały mi się interesujące...
Ciężko mi było podjąć tę decyzję, ale nie zawsze robi się w życiu tylko to, na co ma się ochotę.
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za te 12 miesięcy.
Penny Lane.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Myron Bolitar. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Myron Bolitar. Pokaż wszystkie posty
14 marca 2011
"Bez śladu" H. Coben
Harlan Coben "Bez śladu" (1996) - powieść sensacyjno-kryminalna.
Wydawnictwo Albatros, 335 stron.
"Bez śladu" jest moim trzecim spotkaniem z panem Cobenem i Myronem Bolitarem. Pierwsza książka ("Obiecaj mi") ogromnie mi się spodobała i narobiła smaka na kolejne powieści Cobena. Potem był "Ostatni szczegół", który trochę mnie znudził i rozczarował, a Myron chyba obrał sobie za cel irytowanie mnie swoją osobą. W końcu nadeszła chwila na książkę "Bez śladu". Wcześniej mówiłam sobie, że po jakiekolwiek powieści z Myronem już więcej nie sięgnę. W tej chwili cofam moje słowa. Jeżeli chcecie się przekonać dlaczego, czytajcie dalej...
Greg Downing, gwiazda jednego z nowojorskich klubów koszykarskich, znika w tajemniczych okolicznościach. Władze drużyny zatrudniają na jego miejsce Myrona Bolitara - byłego koszykarza i parkietowego wroga zaginionego. Prezesi chcą, aby mężczyzna prowadził prywatne śledztwo wśród pozostałych graczy. Myron przyjmuje propozycje. Wkrótce jednak dowie się, że śledztwo zaprowadzi go do jego własnej przeszłości i odkryje to, czego nie chciałby wiedzieć...
Pod względem zagadki nie powala na łopatki. Momentami fabuła przypominała niskobudżetowy film sensacyjny produkcji amerykańskiej. Jednak niektóre zdarzenia w tej książce sprawiły, że zaczęłam inaczej patrzeć na Myrona. Nadal przypomina mi chłopaczka z przerośniętym ego, ale nabrałam do niego sympatii i odrobiny współczucia, a może i zrozumienia. W każdym razie jego notowania u mnie wzrosły.
Nie zmieniło się za to nic u Wina. Uwielbiam tego faceta i jego teksty niejednokrotnie powodowały u mnie wybuchy śmiechu. Gdyby nie on, moje oceny dotyczące książek o Myronie byłyby zdecydowanie niższe.
"Bez pożegniania" zaskoczyło mnie w pozytywnym znaczeniu. Z wielką chęcią przeczytam kolejną książkę opowiadającą o przygodach Myrona Bolitara.
Ocena wyda Wam się może niesprawiedliwa. Dla mnie jest ona absolutnie odpowiednia: Myron bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, a Win rozwalił na łopatki. A spodziewałam się czegoś gorszego.
Ocena: +4/6
12 grudnia 2010
H. Coben "Ostatni szczegół"
Harlan Coben "Ostatni szczegół" (1999) - powieść sensacyjno-kryminalna
Wydawnictwo Albatros, 389 stron.
Z okładki:
"Nie mógł przewidzieć, że zakocha się w dziewczynie, którą miał chronić. Ani zapobiec jej zabójstwu. Dręczony wyrzutami sumienia, ucieka na karaibską wyspę. Tam odnajduje go przyjaciel Win. Wspólniczka Bolitara, Esperanza Diaz, została aresztowana pod zarzutem zamordowania słynnego bejsbolisty, Clu Haida. Kobieta nie chce składać wyjaśnień, milczy jak zaklęta. Myron nie wierzy w winę przyjaciółki – pomimo iż wskazują na nią liczne poszlaki: krew oraz broń znalezione w biurze i samochodzie, kłótnia z Clu krótko przed jego śmiercią.
Czy śmiertelny wypadek, jaki Haid spowodował przed dwunastoma laty, ma związek z jego zabójstwem? Dlaczego ktoś celowo wpędzał go w depresję, fałszując wyniki kontroli antydopingowej? Co ma z tym wszystkim wspólnego Esperanza?"
"Ostatni szczegół" jest moim drugim spotkaniem z twórczością Cobena i z Myronem Bolitarem, głównym bohaterem. Wcześniej czytałam "Obiecaj mi". Ale na porównanie musicie trochę poczekać.
Zacznę od tego, że serdecznie nie cierpię głównego bohatera, czyli Myrona Bolitara. Wbrew pozorom jest to ciapa i ciepła klucha. Gdyby nie jego znajomi już dawno ktoś by zabił. Co chwilę ktoś go ratuje z opresji (albo szczęśliwy przypadek albo znajomy).
Czego jest najwięcej w książkach Cobena? Mordobicia. Leją się równo i prawie w każdym rozdziale. Oczywiście z każdego starcia Myron wychodzi bez szwanku (no bo co to jest, rozbita głowa czy poharatany brzuch? phi! nasz bohater sobie ze wszystkim poradzi!). Dzięki komu? Dzięki szczęśliwemu przypadkowi lub/i dzięki Winowi. Pod tym względem Myron przypomina mi takiego chłopaczka, co wygraża pięścią na prawo i lewo a jak przychodzi co do czego to chowa się za maminą spódnicę albo straszy starszym bratem.
Za to uwielbiam Windsora Horne'a Lockwooda Trzeciego, czyli Wina. Może i świr. Może i przeraża. Ale jest to tak zabawna i sympatyczna postać, że Myron przy niej to jakiś robaczek, co drepcze sobie środkiem jezdni. Win ma mnóstwo zabawnych tekstów i wiele razy wybuchałam śmiechem przy jego kwestiach.
Za to uwielbiam Windsora Horne'a Lockwooda Trzeciego, czyli Wina. Może i świr. Może i przeraża. Ale jest to tak zabawna i sympatyczna postać, że Myron przy niej to jakiś robaczek, co drepcze sobie środkiem jezdni. Win ma mnóstwo zabawnych tekstów i wiele razy wybuchałam śmiechem przy jego kwestiach.
Nie podobają mi się też tak bardzo przerysowane postacie, ich charaktery i sposób bycia. Jest to tak jaskrawe, że aż oczy bolą.
Co do samej książki... Bardzo się zawiodłam. Zero akcji. Zero napięcia. Tak naprawdę nic się w tej książce nie dzieje. Rozwiązywanie zagadek wcale nie zrobiło na mnie wrażenia. Pewnie za kilka dni o niej zapomnę.
Ze względu na postać Myrona postanowiłam, że przeczytam tylko książkę "Bez śladu" i więcej już nie sięgam po lektury z Bolitarem w roli głównej.
Ale "Obiecaj mi" mogę polecić z czystym sumieniem.
Ocena: -4/6
Ale to tylko dzięki Winowi!
Subskrybuj:
Posty (Atom)