John Steinbeck "Na wschód od Edenu" (1952 r.) - literatura współczesna zagraniczna, powieść.
Państwowy Instytut Wydawniczy, 1984 r., 810 s.
Powieść wydano w dwóch tomach.
Po tę książkę sięgnęłam dzięki portalowi Biblionetka.pl "Na wschód od Edenu" znalazł się na liście książek, które powinny mi się spodobać. Po powieść sięgnęłam z dość obojętnym nastawieniem, nie spodziewając się niczego wielkiego...
Fabuła skupia się głównie na rodzie Trasków, ranczerów mieszkających w dolinie Salinas, w stanie Kalifornia. Akcja dzieje się na dużej przestrzeni czasu, jednak ogólnie można powiedzieć, że jest to początek XX wieku. Fabuła jest wielowątkowa. Poznajemy mnóstwo postaci. Towarzyszymy przy narodzinach niektórych, a także uczestniczymy w pogrzebach. Możemy obserwować, jak niektórzy się zmieniają i jak upodabniają się do swoich rodziców. Czasami też przechodzą na złą czy dobrą drogę.
Książka ma naprawdę fascynujący klimat. Czasami aż czułam to gorąco, które było opisywane na kartach książki. Z niektórymi postaciami ogromnie się zżyłam, śmierć niektórych była dla mnie prawdziwym ciosem.
W powieści jest całe mnóstwo odniesień do Biblii. Są poruszane kwestie wiary. Często rozmowy bohaterów ocierają się o filozofię.
"Na wschód od Edenu" na pewno na długo zostanie mi w pamięci. Postaram się też zdobyć tę książkę. Na pewno warto mieć ją na swojej półce.
Ocena: -6/6
Cześć
Z przyczyn osobistych zawieszam bloga. Nie wiem kiedy wrócę. O ile kiedykolwiek do tego dojdzie. Na pewno nie zrezygnuję z podczytywania Waszych blogów.
Ten rok był naprawdę fantastyczny. Poznałam dzięki Wam masę różnych pisarzy, sięgnęłam po książki, które wcześniej nie wydawały mi się interesujące...
Ciężko mi było podjąć tę decyzję, ale nie zawsze robi się w życiu tylko to, na co ma się ochotę.
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za te 12 miesięcy.
Penny Lane.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura współczesna zagraniczna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura współczesna zagraniczna. Pokaż wszystkie posty
11 września 2011
27 czerwca 2011
"Piłat" M. Szabó
Magda Szabó "Piłat" (1963 r.) - powieść, literatura współczesna zagraniczna.
Państwowy Instytut Wydawniczy, 1966 r., 319 s.
Akcja "Piłata" dzieje się na Węgrzech, w latach 60. Mąż Staruszki, Wincenty, umiera na raka. Kobieta za namową córki, Izabeli, przeprowadza się z prowincji do niej do Budapesztu. Izabela jest nowoczesną, chłodną, opanowaną i zaradną młodą kobietą, którą całkowicie pochłania praca lekarza. Jej matka jest zapominalska, rozkojarzona i przyzwyczajona do prostego życia na wsi. Staruszka dzielnie znosi stratę ukochanego męża. Jej wyobraźnię zaprzątają myśli dotyczącego nowego życia, tego w Budapeszcie z córką. Staruszka spędza mnóstwo czasu wymyślając umeblowanie nowego mieszkania, to, co będzie robiła z córką gdy ta ukończy pracę. Jednak przyjazd do stolicy pozbawia ją wszelkich nadziei i złudzeń: Izabela całe dnie spędza w szpitalu, a Teresa, sprzątaczka i kucharka, wykonuje wszystkie prace domowe. Staruszka próbując odwdzięczyć się córce, robi jej niespodzianki, które tylko pogarszają panujące między nimi relacje.
Nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra. Autorka bardzo sprawnie posługuje się językiem. Jest on plastyczny, pełen opisów, jednak ani razu nie poczułam się znudzona czy zirytowana. Książka jest bardzo poruszająca. Wiele razy coś mnie łapało za serce. W tej powieści największe wrażenie robi realizm. Bo przecież takie konflikty zdarzają się wokół nas. A najbardziej boli to, że przyczyną tych wszystkich scysji, problemów i tragedii jest brak rozmów. Sądzimy, że jakoś to będzie, że ten ktoś domyśli się, błądzimy w domysłach... Zamiast po prostu porozmawiać.
Książka wciągnęła mnie od pierwszych stron i była tak aż do tej ostatniej. Bardzo dobra książka. Jeżeli będę miała taką możliwość, na pewno sięgnę po inne powieści Magdy Szabó.
Ocena: +5/6
Państwowy Instytut Wydawniczy, 1966 r., 319 s.
Akcja "Piłata" dzieje się na Węgrzech, w latach 60. Mąż Staruszki, Wincenty, umiera na raka. Kobieta za namową córki, Izabeli, przeprowadza się z prowincji do niej do Budapesztu. Izabela jest nowoczesną, chłodną, opanowaną i zaradną młodą kobietą, którą całkowicie pochłania praca lekarza. Jej matka jest zapominalska, rozkojarzona i przyzwyczajona do prostego życia na wsi. Staruszka dzielnie znosi stratę ukochanego męża. Jej wyobraźnię zaprzątają myśli dotyczącego nowego życia, tego w Budapeszcie z córką. Staruszka spędza mnóstwo czasu wymyślając umeblowanie nowego mieszkania, to, co będzie robiła z córką gdy ta ukończy pracę. Jednak przyjazd do stolicy pozbawia ją wszelkich nadziei i złudzeń: Izabela całe dnie spędza w szpitalu, a Teresa, sprzątaczka i kucharka, wykonuje wszystkie prace domowe. Staruszka próbując odwdzięczyć się córce, robi jej niespodzianki, które tylko pogarszają panujące między nimi relacje.
Nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra. Autorka bardzo sprawnie posługuje się językiem. Jest on plastyczny, pełen opisów, jednak ani razu nie poczułam się znudzona czy zirytowana. Książka jest bardzo poruszająca. Wiele razy coś mnie łapało za serce. W tej powieści największe wrażenie robi realizm. Bo przecież takie konflikty zdarzają się wokół nas. A najbardziej boli to, że przyczyną tych wszystkich scysji, problemów i tragedii jest brak rozmów. Sądzimy, że jakoś to będzie, że ten ktoś domyśli się, błądzimy w domysłach... Zamiast po prostu porozmawiać.
Książka wciągnęła mnie od pierwszych stron i była tak aż do tej ostatniej. Bardzo dobra książka. Jeżeli będę miała taką możliwość, na pewno sięgnę po inne powieści Magdy Szabó.
Ocena: +5/6
11 czerwca 2011
"Samotny mężczyzna" Ch. Isherwood
Christopher Isherwood "Samotny mężczyzna" (1964 r.) - literatura współczesna zagraniczna, powieść.
Wydawnictwo Zwierciadło, 189 s., 2011 r.
Głównym bohaterem książki jest pięćdziesięciokilkuletni George, uniwersytecki wykładowca. Mężczyzna aktualnie przechodzi trudny okres w swoim życiu: kilka miesięcy wcześniej w wypadku samochodowym zginął jego ukochany, Jim. Cała książka jest poświęcona jednemu dniu z życia Georga. Zawarte są w nim wszystkie, najbardziej codzienne czynności, jak wydalanie czy jedzenie śniadania. Powieść naszpikowana jest opisami, ironią i różnymi aluzjami. Napisana jest w niezwykle intrygujący sposób, którego nie jestem w stanie określić... Przytłaczający? Duszący? Nasycony...?
Tutaj chcę zrobić pewną dygresję w stosunku do polskiego tytułu. W oryginale brzmi on "A single man". Uważam, że nasz tytuł nie odzwierciedla dobrze książki. George jest bardziej osamotniony, niż samotny. Wszak ma wokół siebie przyjaciół i znajomych, którzy go lubią. A że sam zachowuje się względem nich 'odstraszająco' to inna para kaloszy...
Sam bohater nie wzbudził we mnie wielkiej sympatii. Jest raczej nijaki, czasami tylko irytował mnie swoim "cierpieniem". Inne postacie również mnie nie porwały swą osobowością.
Jednak ta książka do mnie nie przemawia. Momentami trochę nudna, czasami wydawała mi się... bezcelowa? Może to nie ten czas, na tę powieść? Zadawałam i zadaję sobie podobne pytania i nie umiem znaleźć na nie odpowiedzi. Na pewno za jakiś czas sięgnę po nią po raz drugi. Może wtedy znajdę w niej to "coś", co teraz przeoczyłam...?
Ocena: 4/6
PS. Na podstawie książki stworzono film o takim samym tytule, z Colinem Firthem w roli głównej. Uwielbiam tego aktora, więc ten film na pewno obejrzę.
Wydawnictwo Zwierciadło, 189 s., 2011 r.
Głównym bohaterem książki jest pięćdziesięciokilkuletni George, uniwersytecki wykładowca. Mężczyzna aktualnie przechodzi trudny okres w swoim życiu: kilka miesięcy wcześniej w wypadku samochodowym zginął jego ukochany, Jim. Cała książka jest poświęcona jednemu dniu z życia Georga. Zawarte są w nim wszystkie, najbardziej codzienne czynności, jak wydalanie czy jedzenie śniadania. Powieść naszpikowana jest opisami, ironią i różnymi aluzjami. Napisana jest w niezwykle intrygujący sposób, którego nie jestem w stanie określić... Przytłaczający? Duszący? Nasycony...?
Tutaj chcę zrobić pewną dygresję w stosunku do polskiego tytułu. W oryginale brzmi on "A single man". Uważam, że nasz tytuł nie odzwierciedla dobrze książki. George jest bardziej osamotniony, niż samotny. Wszak ma wokół siebie przyjaciół i znajomych, którzy go lubią. A że sam zachowuje się względem nich 'odstraszająco' to inna para kaloszy...
Sam bohater nie wzbudził we mnie wielkiej sympatii. Jest raczej nijaki, czasami tylko irytował mnie swoim "cierpieniem". Inne postacie również mnie nie porwały swą osobowością.
Jednak ta książka do mnie nie przemawia. Momentami trochę nudna, czasami wydawała mi się... bezcelowa? Może to nie ten czas, na tę powieść? Zadawałam i zadaję sobie podobne pytania i nie umiem znaleźć na nie odpowiedzi. Na pewno za jakiś czas sięgnę po nią po raz drugi. Może wtedy znajdę w niej to "coś", co teraz przeoczyłam...?
Ocena: 4/6
PS. Na podstawie książki stworzono film o takim samym tytule, z Colinem Firthem w roli głównej. Uwielbiam tego aktora, więc ten film na pewno obejrzę.
4 czerwca 2011
"A jeśli to prawda..." M. Levy
Marc Levy "A jeśli to prawda" (alias "Jak w niebie) (2000) - literatura współczesna zagraniczna, powieść.
Wydawnictwo Muza, 243 s., 2002 r.
"A jeśli to prawda..." jest pierwszą książką napisaną przez Marca Levy, francuskiego architekta. Powieść opowiada losy 29letniej Lauren, młodej i dobrze zapowiadającej się lekarki. Pewnego dnia kobieta ulega wypadkowi samochodowemu. Po kilkugodzinnej walce o życie Lauren zapada w głęboką śpiączkę. Po sześciu miesiącach jej mieszkanie zostaje wynajęte młodemu architekcie, Arturowi. Pewnego dnia mężczyzna odkrywa, że nie on jedyny jest mieszkańcem swojego domu - prócz niego mieszka w nim duch poprzedniej właścicielki - Lauren. Okazuje się, że mężczyzna jako jedyny widzi dziewczynę - dla innych ludzi jako duch nie istnieje: nie mogą jej widzieć, dotknąć czy usłyszeć. Tymczasem jej ciało przez cały czas przebywa w szpitalu podtrzymywane różnymi aparaturami. Z czasem Artur i Lauren zakochują się w sobie bez pamięci...
"A jeśli to prawda..." jest lekką komedią romantyczną. Ocena tej książki bardzo zależy od podejścia do niej. Ja nastawiłam się na relaks. Nie zawiodłam się, aczkolwiek mam kilka zastrzeżeń do tej powieści.
Pierwszym z nich jest styl, jakim została napisana (albo przetłumaczona; nie miała okazji czytania jej w innym języku) ta książka. Dialogi były czasami niezrozumiałe i często musiałam czytać je po 2-3 razy. Kilkakrotnie się gubiłam i miałam trudności z odnalezieniem się w akcji.
Drugą wadą była troszkę zbyt naiwna fabuła. Tak, wiem, to lekka komedia romantyczna, jednak spodziewałam się troszkę czegoś bardziej... poważnego? Sądzę, że Autora wena twórcza czasami za bardzo ponosiła i niektóre wątki wymagały czasem uśmiechu politowania i kręcenia głową z niedowierzaniem.
Mimo tych wad książkę oceniam dobrze. Poza zawirowaniami z fabułą czytało mi się ją szalenie miło i szybko. Podobało mi się zakończenie - spodziewałam się trochę innego, bardziej prostego. Tutaj Autor mnie troszkę pozytywnie zaskoczył i należy Mu się tutaj plus.
Myślę, że nie można do tej książki podchodzić na poważnie i oczekiwać Bóg wie czego. "A jeśli to prawda..." jest powieścią na chwilę odprężenia i zabawy.
Na podstawie książki stworzono film pod tytułem "Jak w niebie". Z wielką chęcią obejrzę go, oraz przeczytam kontynuację tej powieści - "Jeszcze się spotkamy".
Ocena: 4/6
Wydawnictwo Muza, 243 s., 2002 r.
"A jeśli to prawda..." jest pierwszą książką napisaną przez Marca Levy, francuskiego architekta. Powieść opowiada losy 29letniej Lauren, młodej i dobrze zapowiadającej się lekarki. Pewnego dnia kobieta ulega wypadkowi samochodowemu. Po kilkugodzinnej walce o życie Lauren zapada w głęboką śpiączkę. Po sześciu miesiącach jej mieszkanie zostaje wynajęte młodemu architekcie, Arturowi. Pewnego dnia mężczyzna odkrywa, że nie on jedyny jest mieszkańcem swojego domu - prócz niego mieszka w nim duch poprzedniej właścicielki - Lauren. Okazuje się, że mężczyzna jako jedyny widzi dziewczynę - dla innych ludzi jako duch nie istnieje: nie mogą jej widzieć, dotknąć czy usłyszeć. Tymczasem jej ciało przez cały czas przebywa w szpitalu podtrzymywane różnymi aparaturami. Z czasem Artur i Lauren zakochują się w sobie bez pamięci...
"A jeśli to prawda..." jest lekką komedią romantyczną. Ocena tej książki bardzo zależy od podejścia do niej. Ja nastawiłam się na relaks. Nie zawiodłam się, aczkolwiek mam kilka zastrzeżeń do tej powieści.
Pierwszym z nich jest styl, jakim została napisana (albo przetłumaczona; nie miała okazji czytania jej w innym języku) ta książka. Dialogi były czasami niezrozumiałe i często musiałam czytać je po 2-3 razy. Kilkakrotnie się gubiłam i miałam trudności z odnalezieniem się w akcji.
Drugą wadą była troszkę zbyt naiwna fabuła. Tak, wiem, to lekka komedia romantyczna, jednak spodziewałam się troszkę czegoś bardziej... poważnego? Sądzę, że Autora wena twórcza czasami za bardzo ponosiła i niektóre wątki wymagały czasem uśmiechu politowania i kręcenia głową z niedowierzaniem.
Mimo tych wad książkę oceniam dobrze. Poza zawirowaniami z fabułą czytało mi się ją szalenie miło i szybko. Podobało mi się zakończenie - spodziewałam się trochę innego, bardziej prostego. Tutaj Autor mnie troszkę pozytywnie zaskoczył i należy Mu się tutaj plus.
Myślę, że nie można do tej książki podchodzić na poważnie i oczekiwać Bóg wie czego. "A jeśli to prawda..." jest powieścią na chwilę odprężenia i zabawy.
Na podstawie książki stworzono film pod tytułem "Jak w niebie". Z wielką chęcią obejrzę go, oraz przeczytam kontynuację tej powieści - "Jeszcze się spotkamy".
Ocena: 4/6
Etykiety:
4/6,
literatura francuska,
literatura współczesna zagraniczna,
Marc Levy,
Muza,
powieść
31 maja 2011
"Tłumaczka" Leila Aboulela
Wydawnictwo Remi, 2011 r., 323 s.
Nazwisko i twórczości Abouleli było mi dotychczas kompletnie nie znane. "Tłumaczkę" kupiłam ze względu na niską cenę. Spodziewałam się czegoś na kształt lekkiego czytadła. A bardzo pozytywnie zostałam zaskoczona.
Książka opowiada historię sudanki, Sammar, specjalistki w tłumaczeniu angielskiego i arabskiego. Kobietę poznajemy, gdy przebywa w uniwersytecie w Aberdeen. Jej praca polega na tłumaczeniu tekstów dla Rae, światowego islamisty. Sammar kilka lat wcześniej straciła w wypadku męża, a syna oddała do opieki ciotce mieszkającej w Egipcie. Mimo upływu lat młoda wdowa nie ułożyła sobie jeszcze życia. Sammar cały swój czas poświęca pracy na uczelni i modlitwach. Jednak przyjaźń, która połączyła kobietę i Rae, jej kierownika, budzi we wdowie tłumioną radość do życia. Gdy ich uczucia się pogłębiają, Sammar zdaje sobie sprawę, że na drodze do ich szczęścia staje religia - dla niej jest najważniejsza, dla niego nie. W świecie Sammar i dla niej samej, takie związki byłyby niemożliwe. Obydwoje stają przed trudną sytuacją życiową.
Fabuła pewnie wydaje się nudna, przewidywalna i nijaka. Gdybym nie czytała tej książki, pewnie myślałabym tak samo. Jednak mimo braku zawrotnych zwrotów akcji i częstym opisom, powieść nic nie traci na wartości. Ba, powiedziałabym przeciwnie: wiele zyskuje! Ciężko było mi się od niej oderwać.
"Tłumaczka" podejmuje niezwykle ważne tematy: różnice światopoglądowe, wiarę i jej oddanie. I właśnie ze względu na te ważne tematy wydaje mi się, że nie do końca ją pojęłam. Książka nie należy do najłatwiejszych i jej dogłębne zrozumienie wymaga na pewno pewnej wiedzy (której ja, najwidoczniej nie posiadam). Mimo to w przyszłości na pewno jeszcze raz przeczytam "Tłumaczkę".
Ocena: -5/6
PS. Okładka tej książki jest przeurocza!
28 maja 2011
"Po prostu razem" A. Gavalda
Anna Gavalda "Po prostu razem" (2004) - literatura współczesna zagraniczna, powieść.
Wydawnictwo Świat Książki, 463 s., 2010 r.
"Po prostu razem" opowiada historię czwórki osób: Camille (byłej malarki, obecnej sprzątaczki), Philiberta (oderwanego od rzeczywistości i nieśmiałego miłośnika historii), Francka (agresywnego kucharza) i Paulette (starszej pani, która nie radzi sobie z demencją). Z pozoru są tak różni, jednak łączą ich wspólne cechy: samotność, zagubienie, walka z upiorami przeszłości i melancholia. Każdy z nich dostał niejedno kopnięcie w "cztery litery" przez życie. Z czasem los spotyka ich ze sobą. Razem uczą się na nowo żyć i odnajdują w tym radość i nadzieję. Bo nie trzeba majątku, ekskluzywnych ciuchów czy drogich gadżetów. Czasami wystarczy być po prostu razem...
Powieść zapowiadała się świetnie. Fabuła wciągała od pierwszych zdań. Nie brakuje w niej zwrotów akcji, zabawnych ale też i smutnych momentów. Postacie są tak różne, że każdy czytelnik odnajdzie w nich jakąś cząstkę siebie. To jest dobre.
Jednak w końcu przestało być miło, a zaczęło irytować... Głównym powodem nagłej zmiany nastroju była Camille. Na początku bardzo ją polubiłam. Wydawała się mimo wszystko sympatyczna i normalna. Niestety, z czasem zaczęła wyłazić z niej megalomanka. Tutaj pasowałoby pewnie określenie, ale ze względu na wulgaryzmy daruję je sobie ;-) Ponadto z upływem stron fabuła zaczęła robić się odrobinę za banalna. Nie zawsze jest to złe, ale w tym przypadku szczególnie kuło w oczy.
"Po prostu razem" oceniam raczej średnio. Zapowiadało się (i było, przynajmniej do połowy) fajnie, potem zaczęło się trochę sypać i powieść zaczęła mnie trochę nużyć. Myślę, że kiedyś pewnie jeszcze sięgnę po twórczość Anny Gavalda.
Ocena: -4/6
Wydawnictwo Świat Książki, 463 s., 2010 r.
"Po prostu razem" opowiada historię czwórki osób: Camille (byłej malarki, obecnej sprzątaczki), Philiberta (oderwanego od rzeczywistości i nieśmiałego miłośnika historii), Francka (agresywnego kucharza) i Paulette (starszej pani, która nie radzi sobie z demencją). Z pozoru są tak różni, jednak łączą ich wspólne cechy: samotność, zagubienie, walka z upiorami przeszłości i melancholia. Każdy z nich dostał niejedno kopnięcie w "cztery litery" przez życie. Z czasem los spotyka ich ze sobą. Razem uczą się na nowo żyć i odnajdują w tym radość i nadzieję. Bo nie trzeba majątku, ekskluzywnych ciuchów czy drogich gadżetów. Czasami wystarczy być po prostu razem...
Powieść zapowiadała się świetnie. Fabuła wciągała od pierwszych zdań. Nie brakuje w niej zwrotów akcji, zabawnych ale też i smutnych momentów. Postacie są tak różne, że każdy czytelnik odnajdzie w nich jakąś cząstkę siebie. To jest dobre.
Jednak w końcu przestało być miło, a zaczęło irytować... Głównym powodem nagłej zmiany nastroju była Camille. Na początku bardzo ją polubiłam. Wydawała się mimo wszystko sympatyczna i normalna. Niestety, z czasem zaczęła wyłazić z niej megalomanka. Tutaj pasowałoby pewnie określenie, ale ze względu na wulgaryzmy daruję je sobie ;-) Ponadto z upływem stron fabuła zaczęła robić się odrobinę za banalna. Nie zawsze jest to złe, ale w tym przypadku szczególnie kuło w oczy.
"Po prostu razem" oceniam raczej średnio. Zapowiadało się (i było, przynajmniej do połowy) fajnie, potem zaczęło się trochę sypać i powieść zaczęła mnie trochę nużyć. Myślę, że kiedyś pewnie jeszcze sięgnę po twórczość Anny Gavalda.
Ocena: -4/6
29 marca 2011
"Śmierć frajerom" M. Puzo
Mario Puzo "Śmierć frajerom"* (1978) - literatura współczesna zagraniczna, powieść.
Wydawnictwo Dolnośląskie, 569 stron.
* - Książka jest też znana pod tytułem "Głupcy umierają".
"Śmierć frajerom" jest moim pierwszym spotkaniem z Mario Puzo. Wprawdzie wolałam zacząć od "Ojca chrzestnego" albo "Rodziny Borgiów", jednak z powodu niedostępności tych powieści w bibliotece padło na "Śmierć frajerom".
Akcja książki rozgrywa się w świecie hazardu, filmu i miłości (jednak nie spodziewajcie się ckliwych scen i "dziubków" czy "misiaczków"). Poznajemy świat kasyn i Las Vegas od strony gracza i właściciela. Dowiadujemy się, jakimi prawami rządzi się hazard.
Później przechodzimy do reali filmu. Poznajemy stosunki panujące między twórcami. Widzimy, jak powstają prawdziwe i szmiry, oraz co trzeba zrobić, aby dostać rolę w jakimś filmie.
I w końcu miłość... Dowiadujemy się, że mężczyzna może naprawdę kochać jakąś kobietę, zdradzając ją z inną.
Początek czytało mi się bardzo ciężko - nie interesuję się hazardem, więc nie rozumiałam wielu sytuacji i ruchów. Akcja wciąga bardzo powoli, ale im bliżej końca, tym bardziej ciężko się od niej oderwać.
Ogromnym plusem powieści są dialogi. Były one niezwykle zabawne, błyskotliwe i celne. To one najbardziej zachwyciły mnie w tej książce.
Mam jednak też pewno zastrzeżenie. Niektóre postaci były do siebie bardzo podobne. Zabrakło mi różnorodności i bywały momenty, gdy myliłam niektóre osoby. Były one zbyt jaskrawe i czasem zbyt oczywiste.
A co do samego Puzo, to stylem pisania przypomina mi trochę Whartona.
Wydawnictwo Dolnośląskie, 569 stron.
* - Książka jest też znana pod tytułem "Głupcy umierają".
"Śmierć frajerom" jest moim pierwszym spotkaniem z Mario Puzo. Wprawdzie wolałam zacząć od "Ojca chrzestnego" albo "Rodziny Borgiów", jednak z powodu niedostępności tych powieści w bibliotece padło na "Śmierć frajerom".
Akcja książki rozgrywa się w świecie hazardu, filmu i miłości (jednak nie spodziewajcie się ckliwych scen i "dziubków" czy "misiaczków"). Poznajemy świat kasyn i Las Vegas od strony gracza i właściciela. Dowiadujemy się, jakimi prawami rządzi się hazard.
Później przechodzimy do reali filmu. Poznajemy stosunki panujące między twórcami. Widzimy, jak powstają prawdziwe i szmiry, oraz co trzeba zrobić, aby dostać rolę w jakimś filmie.
I w końcu miłość... Dowiadujemy się, że mężczyzna może naprawdę kochać jakąś kobietę, zdradzając ją z inną.
Początek czytało mi się bardzo ciężko - nie interesuję się hazardem, więc nie rozumiałam wielu sytuacji i ruchów. Akcja wciąga bardzo powoli, ale im bliżej końca, tym bardziej ciężko się od niej oderwać.
Ogromnym plusem powieści są dialogi. Były one niezwykle zabawne, błyskotliwe i celne. To one najbardziej zachwyciły mnie w tej książce.
Mam jednak też pewno zastrzeżenie. Niektóre postaci były do siebie bardzo podobne. Zabrakło mi różnorodności i bywały momenty, gdy myliłam niektóre osoby. Były one zbyt jaskrawe i czasem zbyt oczywiste.
A co do samego Puzo, to stylem pisania przypomina mi trochę Whartona.
Ocena: 4/6
13 lutego 2011
"Daisy Fay i cudotwórca" F. Flagg
Fannie Flagg "Daisy Fay i cudotwórca" (1981) - literatura współczesna zagraniczna.
Wydawnictwo Zysk i S-ka, 317 stron.
Ostrzegam: będę piać z zachwytu!
Bohaterką książki i narratorem jest Daisy Fay Harper , rezolutna amerykanka, którą poznajemy gdy ma 11 lat. W powieści zawarte jest 8 lat jej życia. Obserwujemy jak dojrzewa, przeżywa pierwsze miłostki, ale robi też o wiele mniej poważne rzeczy: gra w pokera z zbirami, wypycha karpie i ucieka na mule przez autostradę. Dzieli się z nami swoimi przeżyciami, smutkami i marzeniami. Zapewnia nam również ogromną dawkę humoru.
Powieść ta jest jak pozostałe książki Fannie Flagg słodko-gorzka. Bywało w niej mnóstwo momentów, gdy śmiałam się do utraty tchu, ale były też takie chwile, gdy ogromnie chciało mi się płakać i byłam bardzo przybita. Straty jej bliskich odbierałam jakby ta osoba była moją rodziną, każde uczucia towarzyszące Daisy, udzielały się też i mnie. Takie właśnie są książki Flagg - emocjonalnie wciągają jak odkurzacz. Bardzo byłam ciekawa dalszych losów Daisy i jej przygody czytałam z wypiekami na policzkach. Chyba niczyje inne książki tak na mnie nie działają. Pod tym (i pod wieloma innymi względami) twórczość Flagg jest niezwykła.
Kolejnym powodem niezwykłości książek pani Flagg jest to, że ilekroć czytam jej książki, zawsze odnoszę wrażenie że naprawdę znam bohaterów jej lektur. Poza małymi wyjątkami nie odczułam tego przy innych książkach. Nie chce mi się wierzyć, że ci ludzie istnieją tylko na kartkach papieru. Ogarnia mnie wtedy wielka żałość i podziw dla Autorki, że ma tak wielki talent i potrafi go w tak wspaniały sposób spożytkować.
Sposób pisania jest niezwykle zabawny i jak już wspomniałam, wielokrotnie wybuchałam śmiechem. Nie jest to jednak taka typowa książka na odmóżdżenie i pośmianie się. Jest ona bardziej poważniejsza i czasami śmiech mieszał się z łzami.
"Daisy Fay i cudotwórca" jest kolejnym potwierdzeniem tej tezy. A muszę przyznać, że troszkę obawiałam się tej książki, która jest przecież debiutem Flagg. A jak z debiutami bywa, to każdy wie ;-)
Kocham!
Ocena: 6/6
Wydawnictwo Zysk i S-ka, 317 stron.
Ostrzegam: będę piać z zachwytu!
Bohaterką książki i narratorem jest Daisy Fay Harper , rezolutna amerykanka, którą poznajemy gdy ma 11 lat. W powieści zawarte jest 8 lat jej życia. Obserwujemy jak dojrzewa, przeżywa pierwsze miłostki, ale robi też o wiele mniej poważne rzeczy: gra w pokera z zbirami, wypycha karpie i ucieka na mule przez autostradę. Dzieli się z nami swoimi przeżyciami, smutkami i marzeniami. Zapewnia nam również ogromną dawkę humoru.
Powieść ta jest jak pozostałe książki Fannie Flagg słodko-gorzka. Bywało w niej mnóstwo momentów, gdy śmiałam się do utraty tchu, ale były też takie chwile, gdy ogromnie chciało mi się płakać i byłam bardzo przybita. Straty jej bliskich odbierałam jakby ta osoba była moją rodziną, każde uczucia towarzyszące Daisy, udzielały się też i mnie. Takie właśnie są książki Flagg - emocjonalnie wciągają jak odkurzacz. Bardzo byłam ciekawa dalszych losów Daisy i jej przygody czytałam z wypiekami na policzkach. Chyba niczyje inne książki tak na mnie nie działają. Pod tym (i pod wieloma innymi względami) twórczość Flagg jest niezwykła.
Kolejnym powodem niezwykłości książek pani Flagg jest to, że ilekroć czytam jej książki, zawsze odnoszę wrażenie że naprawdę znam bohaterów jej lektur. Poza małymi wyjątkami nie odczułam tego przy innych książkach. Nie chce mi się wierzyć, że ci ludzie istnieją tylko na kartkach papieru. Ogarnia mnie wtedy wielka żałość i podziw dla Autorki, że ma tak wielki talent i potrafi go w tak wspaniały sposób spożytkować.
Sposób pisania jest niezwykle zabawny i jak już wspomniałam, wielokrotnie wybuchałam śmiechem. Nie jest to jednak taka typowa książka na odmóżdżenie i pośmianie się. Jest ona bardziej poważniejsza i czasami śmiech mieszał się z łzami.
"Daisy Fay i cudotwórca" jest kolejnym potwierdzeniem tej tezy. A muszę przyznać, że troszkę obawiałam się tej książki, która jest przecież debiutem Flagg. A jak z debiutami bywa, to każdy wie ;-)
Kocham!
Ocena: 6/6
26 grudnia 2010
F. Flagg "Boże Narodzenie w Lost River"
Fannie Flagg "Boże Narodzenie w Lost River" (2004) - powieść współczesna zagraniczna. Literatura amerykańska.
Wydawnictwo Literackie, 231 stron.
Z okładki:
"Jak myślicie: Co robi samotny, rozwiedziony mężczyzna, dysponujący bardzo skromnymi oszczędnościami i mający przed sobą zaledwie kilka miesięcy życia?
A. poddaje się smutkowi i przygnębieniu?
B. kupuje skrzynkę piwa jako jedyną osłodę tej ponurej sytuacji?
C. wyjeżdża do Lost River, małego miasteczka w Alabamie, poznaje jego nieco zwariowanych i sympatycznych mieszkańców, próbuje pomóc małej niepełnosprawnej Patsy oraz zaprzyjaźnia się z małym ptaszkiem o imieniu Jack i... czeka na cud?
Oswald, bohater książki Fannie Flagg, wybrał rozwiązanie C. (I zdradzę Wam sekret: To właśnie była najlepsza odpowiedź!!!). "
Wydawnictwo Literackie, 231 stron.
Z okładki:
"Jak myślicie: Co robi samotny, rozwiedziony mężczyzna, dysponujący bardzo skromnymi oszczędnościami i mający przed sobą zaledwie kilka miesięcy życia?
A. poddaje się smutkowi i przygnębieniu?
B. kupuje skrzynkę piwa jako jedyną osłodę tej ponurej sytuacji?
C. wyjeżdża do Lost River, małego miasteczka w Alabamie, poznaje jego nieco zwariowanych i sympatycznych mieszkańców, próbuje pomóc małej niepełnosprawnej Patsy oraz zaprzyjaźnia się z małym ptaszkiem o imieniu Jack i... czeka na cud?
Oswald, bohater książki Fannie Flagg, wybrał rozwiązanie C. (I zdradzę Wam sekret: To właśnie była najlepsza odpowiedź!!!). "
Książka ta jest moim drugim spotkaniem z Fannie Flagg. Kilka miesięcy temu przeczytałam "Smażone zielone pomidory" i zachwyciłam się do głębi tą pisarką. Przede wszystkim uwielbiam małe miasteczka (ale te książkowe bądź filmowe) i ich niepowtarzalny klimat. Flagg opisała go niezwykle interesująco i książka wciąga od pierwszych zdań. Ba! Nawet po skończeniu książki nadal czuję aurę tego miasteczka. Poza tym jej książka jest pełna ciepła, miłości i ludzkiej bezinteresowności, a moim zdaniem dzisiaj tego bardzo brakuje. Po prostu kocham to!
"Boże Narodzenie w Lost River" mnie nie zawiodło. Pokochałam mieszkańców tego miasteczka (choć raczej powinnam ją nazwać osadą, w końcu mieszkało tam 70 osób) od pierwszych rozdziałów. Czuję się tak, jakbym naprawdę ich znała. Pokochałam również ten niepowtarzalny klimat, pełen miłości, ciepła, zaufania i przyjaźni. Oddałabym chyba wszystko, by zamieszkać w takim miejscu i mieć za sąsiadów takich ludzi, z którymi można w spokoju dzielić swe sekrety, popłakać czy śmiać się do upadłego. Gdzie ludzie bez dziwnych spojrzeń akceptują wszelakie dziwactwa mieszkańców i nikt nie czuje się gorszy.
Książka opowiada o tym, że nigdy nie wolno tracić nadziei i przekreślać wszystkiego za jednym zamachem. Że zawsze może być lepiej i można zacząć życie od początku i nie ważne, czy ma się lat 20 czy 50. Na zmiany nigdy nie jest za późno. Czasem pozornie beznadziejne sytuacje mogą się odmienić i sprawić, że dzięki nim nasze życie będzie lepsze. Główny bohater właśnie dzięki temu odnalazł swe miejsce na ziemi i wszystko to, czego nieświadomie pragnął.
Jedyną rzeczą która mi się nie spodobała było zakończenie: za bardzo przesłodzone i zapisane w telegraficznym skrócie. Ale wybaczam to!
Dzięki książkom Fannie Flagg robi mi się ciepło na sercu, na me usta wkrada się szczery uśmiech a w oczach czasem pojawiają się łzy. Jej książki to taki wielki zastrzyk optymizmu i wiary w lepsze jutro.
Polecam Jej książki każdemu kto uważa, że życie jest beznadziejne, nic nie ma sensu i nigdy nie będzie lepiej.
Ocena: 6/6
A sobie i czytelnikom życzę, by odnaleźli kiedyś swoje własne Lost River.
A sobie i czytelnikom życzę, by odnaleźli kiedyś swoje własne Lost River.
P.S. Powinnam paść przed bibliotekarką, która poleciła mi "Smażone zielone pomidory" i dziękować jej. Bo gdyby nie ona, to pewnie dużo później odkryłabym niezwykłą twórczość Fannie Flagg.
P.S.2 Katarzyna przypomniała mi o tym, czego nie napisałam. Książka wbrew tytułowi nie jest stricte świąteczna - owszem, jest w niej o Bożym Narodzeniu i to święto ma pewne kluczowe znaczenie, jednak nie oczekujmy po niej opisów mrozów, śnieżyc (to Alabama!) i śpiewania kolęd ;-) Tego akurat w tej książce jak na lekarstwo.
P.S.2 Katarzyna przypomniała mi o tym, czego nie napisałam. Książka wbrew tytułowi nie jest stricte świąteczna - owszem, jest w niej o Bożym Narodzeniu i to święto ma pewne kluczowe znaczenie, jednak nie oczekujmy po niej opisów mrozów, śnieżyc (to Alabama!) i śpiewania kolęd ;-) Tego akurat w tej książce jak na lekarstwo.
15 października 2010
J. B. Schwartz "Plebejka"
Autor: John Burnham Schwartz
Tytuł oryginalny: The Commoner
Język oryginalny: angielskie
Tłumacz: Marek Fedyszak
Kategoria: literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2008
Rok pierwszego wydania polskiego: 2009
Wydawnictwo: Sonia Draga
Stron: 260
Tytuł oryginalny: The Commoner
Język oryginalny: angielskie
Tłumacz: Marek Fedyszak
Kategoria: literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2008
Rok pierwszego wydania polskiego: 2009
Wydawnictwo: Sonia Draga
Stron: 260
Ocena: 4/6
Z okładki:
"Fascynująca historia niezwykłej kobiety, która weszła do japońskiej rodziny cesarskiej.
Niepowtarzalna literacka przygoda, intymna i egzotyczna w swoim klimacie.
Jest rok 1959. Haruko, młodziutka dziewczyna z dobrego domu, wychodzi za mąż za... księcia Japonii. Jako pierwsza kobieta spoza arystokracji wchodzi tym samym do tajemniczej, niemal całkowicie zamkniętej i najdłużej panującej rodziny monarszej na świecie. Niestety od samego początku kontrolowana jest na każdym kroku przez okrutną, podejrzliwą cesarzową, a dwór interesuje się jedynie jej zdolnością do wydania na świat następcy cesarskiego tronu. Gdy wreszcie rodzi syna, doznaje załamania nerwowego i traci mowę. Trzydzieści lat później, sama będąc cesarzową, odgrywa decydującą rolę w przekonaniu kolejnej młodej kobiety – wschodzącej gwiazdy japońskiej dyplomacji – do przyjęcia oświadczyn swojego syna, następcy tronu. Rodzi to dramatyczne i tragiczne konsekwencje.
"Plebejka" to fascynująca, wzruszająca i zaskakująca zarazem opowieść o oderwanej od rzeczywistości i brutalnie kontrolowanej egzystencji. John Burnham Schwartz stworzył z precyzją znakomitego gawędziarza kolejną doskonałą powieść.
[Sonia Draga, 2009]"
Niepowtarzalna literacka przygoda, intymna i egzotyczna w swoim klimacie.
Jest rok 1959. Haruko, młodziutka dziewczyna z dobrego domu, wychodzi za mąż za... księcia Japonii. Jako pierwsza kobieta spoza arystokracji wchodzi tym samym do tajemniczej, niemal całkowicie zamkniętej i najdłużej panującej rodziny monarszej na świecie. Niestety od samego początku kontrolowana jest na każdym kroku przez okrutną, podejrzliwą cesarzową, a dwór interesuje się jedynie jej zdolnością do wydania na świat następcy cesarskiego tronu. Gdy wreszcie rodzi syna, doznaje załamania nerwowego i traci mowę. Trzydzieści lat później, sama będąc cesarzową, odgrywa decydującą rolę w przekonaniu kolejnej młodej kobiety – wschodzącej gwiazdy japońskiej dyplomacji – do przyjęcia oświadczyn swojego syna, następcy tronu. Rodzi to dramatyczne i tragiczne konsekwencje.
"Plebejka" to fascynująca, wzruszająca i zaskakująca zarazem opowieść o oderwanej od rzeczywistości i brutalnie kontrolowanej egzystencji. John Burnham Schwartz stworzył z precyzją znakomitego gawędziarza kolejną doskonałą powieść.
[Sonia Draga, 2009]"
9 września 2010
P. Coelho "Jedenaście minut"
Uwaga! Wpis ten zawiera spoiler!
Autor: Paulo Coelho
Tytuł oryginalny: Onze minutos
Język oryginalny: portugalski
Tłumacz: Basia Stępień, Marek Janczur,
Kategoria: literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2003
Rok pierwszego wydania polskiego: 2004
Wydawnictwo: Drzewo Babel
Rok pierwszego wydania polskiego: 2004
Wydawnictwo: Drzewo Babel
Stron: 234
Ocena: 2/6
Z okładki:
"Maria, młoda dziewczyna z brazylijskiej prowincji, wyrusza w daleką podróż. Jednak świat jest inny, niż sobie wyobrażała. Gorzkie doświadczenia sprawiają, że zostaje prostytutką. Decyduje się na życie bez miłości i wpada w pułapkę, z której wybawić może właśnie miłość.
"Jedenaście minut" to współczesna baśń dla dorosłych, przypowieść o seksie, miłości i przeznaczeniu, które sprawia, że kręte ścieżki naszego losu mogą nieoczekiwanie poprowadzić nas ku szczęściu, choć dawno przestaliśmy w nie wierzyć. "Jedenaście minut" to zarazem głębokie studium o naszej seksualności, o jej sacrum i profanum, o tak ważnej sferze naszego życia, a zarazem tak zakłamanej. To powieść, która nie pozwala na obojętność i budzi nadzieję, że spotkanie z drugim człowiekiem może być najważniejszym doświadczeniem naszego życia.
[Drzewo Babel, 2004]"
"Jedenaście minut" to współczesna baśń dla dorosłych, przypowieść o seksie, miłości i przeznaczeniu, które sprawia, że kręte ścieżki naszego losu mogą nieoczekiwanie poprowadzić nas ku szczęściu, choć dawno przestaliśmy w nie wierzyć. "Jedenaście minut" to zarazem głębokie studium o naszej seksualności, o jej sacrum i profanum, o tak ważnej sferze naszego życia, a zarazem tak zakłamanej. To powieść, która nie pozwala na obojętność i budzi nadzieję, że spotkanie z drugim człowiekiem może być najważniejszym doświadczeniem naszego życia.
[Drzewo Babel, 2004]"
18 sierpnia 2010
C. R. Zafón "Cień wiatru"
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Tytuł oryginalny: La sombra del viento
Język oryginalny: hiszpański
Tłumacz: Beata Fabjańska-Potapczuk, Casas Carlos Marrodan
Kategoria: literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagranicza
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2001
Rok pierwszego wydania polskiego: 2005
Wydawnictwo: Muza
Stron: 512
Ocena: 2/6
Z okładki:
"Jedna książka może zmienić życie człowieka…
Cmentarz Zapomnianych Książek, miejsce ukryte w samym sercu średniowiecznej części Barcelony. Letnim świtem 1945 roku uliczkami starego miasta dziesięcioletni Daniel Sempere podąża za ojcem - księgarzem i antykwariuszem – ku tajemnicy, która nieodwracalnie zawładnie jego życiem, ojciec prowadzi syna bowiem tam, gdzie znajdują schronienie książki zapomniane i przeklęte.
Zgodnie z tradycją rodzinną chłopiec musi wybrać dla siebie jedną książkę, by ocalić ją od zapomnienia. Wiedziony przeczuciem, spośród setek tysięcy tomów wybiera „Cień wiatru” nieznanego nikomu Juliusza Caraxa.
Mijają lata… Zauroczony powieścią, Daniel próbuje odnaleźć inne książki Caraxa, ale okazuje się, że niemal wszystkie zostały spalone. A komuś bardzo zależy na zniszczeniu ostatniego egzemplarza.
Daniel za wszelką cenę chce odkryć sekret autora, nie podejrzewając, że rozpoczyna się największa i najbardziej niebezpieczna przygoda jego życia. Będzie ona początkiem niezwykłych historii, wielkich namiętności, przeklętych i tragicznych miłości, rozgrywających się w cudownej scenerii Barcelony.
[Muza, Warszawa 2005]"
Subskrybuj:
Posty (Atom)