Benedetta Craveri "Kochanki i królowe. Władza kobiet" (2005 r.) - zbiór biografii.
Wydawnictwo PWN, 2010 r., 439 s.
Książka "Kochanki i królowe" jest trzecim tomem serii Wielkie Biografie wydawnictwa PWN. Jak sam tytuł wskazuje, ta część poświęcona jest królewskim kochankom i królowym. Książka podzielona jest na około 20 rozdziałów, w których zawarte są historie słynnych kobiet, m.in. Marii Antoniny, Marii Leszczyńskiej czy Madame du Barry. Opisany jest w nich stosunek dworu, króla i poddanych do bohaterek rozdziałów. Życiorysy tych kobiet są bardzo poruszające. Niejednokrotnie współczułam im tego, w jaki sposób traktowane są przez mężów. Często poniewierane, traktowane jak piąte koło u wozu, miały jednak w sobie wiele siły, by wyzwolić się z tak wielkiej władzy, która nad nimi ciążyła.
Książka jest na pewno wspaniałym uzupełnieniem wiedzy. Poznałam dzięki niej wiele ciekawostek. Na pewno przybliżyła mi dobrze niektóre sylwetki i zamierzam w przyszłości uzupełnić jeszcze moją wiedzę. Właśnie dzięki tej książce. Jest jednak pewno ale. Otóż prawie wszystkie życiorysy napisane są czasami w bardzo monotonny sposób. Zdarzało się, że odpływałam w trakcie czytania i otrząsnęłam się po kilku stronach zastanawiając się, o czym ja czytałam. Może to też nie do końca była wina książki, tylko mojego nastroju? Tego nie wiem, ale chętnie przeczytałabym opinie innych o tej pozycji.
Na szczęście takie odpływania nie zdarzały się tak przy kobietach, których życiorysy bardzo mnie interesowały (np. Marii Antoniny czy Athenais de Montespan). Jednak niektóre postacie zapamiętałam bardzo słabo i pewnie kiedyś sięgnę po tę książkę drugi raz, aby zlikwidować wszystkie luki.
Mimo sposobu napisania (a może i tłumaczenia?) jestem zadowolona z tej książki. Nie trzeba być historykiem, by sięgać po nią. Polecam ją, szczególnie rozdział dotyczący Marii Antoniny. Bardzo przypadł mi do gustu.
Ocena: +4/6
Cześć
Z przyczyn osobistych zawieszam bloga. Nie wiem kiedy wrócę. O ile kiedykolwiek do tego dojdzie. Na pewno nie zrezygnuję z podczytywania Waszych blogów.
Ten rok był naprawdę fantastyczny. Poznałam dzięki Wam masę różnych pisarzy, sięgnęłam po książki, które wcześniej nie wydawały mi się interesujące...
Ciężko mi było podjąć tę decyzję, ale nie zawsze robi się w życiu tylko to, na co ma się ochotę.
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za te 12 miesięcy.
Penny Lane.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura francuska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura francuska. Pokaż wszystkie posty
11 sierpnia 2011
16 czerwca 2011
"Elżbieta II. Ostatnia królowa" M. Roche.
Marc Roche "Elżbieta II. Ostatnia królowa" (2007 r.) - biografia.
Wydawnictwo PWN, 2010 r., 304 s.
Marc Roche jest francuskim dziennikarzem, którego głównym zainteresowaniem jest monarchia brytyjska. Poświęcił jej kilka książęk, m.in. właśnie "Elżbietę II".
Książka nie skupia się tylko na Królowej. Lektura została podzielona na 10 niedługich rozdziałów. Każdy z nich opisuje różne aspekty życia, pracy czy historii Elżbiety II i jej dworu. I tak możemy dowiedzieć się między innymi, jakie było Jej dzieciństwo, nauka, jaki jest stosunek Brytyjczyków do Niej. Ponadto scharakteryzowano pozostałych członków rodziny. W książce jest wiele anegdot, ciekawostek i różnych interesujących wydarzeń, jakie miały miejsce w życiu Królowej.
Książka jest niezwykle zwięzła, bogata w Aneksy (a w nich m.in. drzewo genealogiczne Windsorów i kolejni następcy Elżbiety II).
Mam jednak kilka minusów względem tej książki, które przeszkadzały mi nieco w czytaniu i odbiorze tej biografii. Przede wszystkim irytował mnie subiektywizm Autora: Elżbieta II to ideał królowej, Diana była manipulatorką, a reszta członków rodziny jest bezbarwna i nijaka, itd. Tak to mniej więcej zostało przedstawione. Biografia nie jest autoryzowana, a ja odniosłam takie wrażenie, jakby była.
Wydawnictwo PWN, 2010 r., 304 s.
Marc Roche jest francuskim dziennikarzem, którego głównym zainteresowaniem jest monarchia brytyjska. Poświęcił jej kilka książęk, m.in. właśnie "Elżbietę II".
Książka nie skupia się tylko na Królowej. Lektura została podzielona na 10 niedługich rozdziałów. Każdy z nich opisuje różne aspekty życia, pracy czy historii Elżbiety II i jej dworu. I tak możemy dowiedzieć się między innymi, jakie było Jej dzieciństwo, nauka, jaki jest stosunek Brytyjczyków do Niej. Ponadto scharakteryzowano pozostałych członków rodziny. W książce jest wiele anegdot, ciekawostek i różnych interesujących wydarzeń, jakie miały miejsce w życiu Królowej.
Książka jest niezwykle zwięzła, bogata w Aneksy (a w nich m.in. drzewo genealogiczne Windsorów i kolejni następcy Elżbiety II).
Mam jednak kilka minusów względem tej książki, które przeszkadzały mi nieco w czytaniu i odbiorze tej biografii. Przede wszystkim irytował mnie subiektywizm Autora: Elżbieta II to ideał królowej, Diana była manipulatorką, a reszta członków rodziny jest bezbarwna i nijaka, itd. Tak to mniej więcej zostało przedstawione. Biografia nie jest autoryzowana, a ja odniosłam takie wrażenie, jakby była.
Biografia Elżbiety II jest interesująca i nie pozwala czytelnikowi na nudę. Mimo braku subiektywizmu autora książkę czytało mi się bardzo dobrze. Jest ona dobrym uzupełnieniem dotychczasowej mojej wiedzy o monarchii brytyjskiej.
Ocena: -5/6
Etykiety:
5/6,
biografia,
Elżbieta II,
literatura francuska,
Marc Roche,
PWN,
Wielkie Biografie
4 czerwca 2011
"A jeśli to prawda..." M. Levy
Marc Levy "A jeśli to prawda" (alias "Jak w niebie) (2000) - literatura współczesna zagraniczna, powieść.
Wydawnictwo Muza, 243 s., 2002 r.
"A jeśli to prawda..." jest pierwszą książką napisaną przez Marca Levy, francuskiego architekta. Powieść opowiada losy 29letniej Lauren, młodej i dobrze zapowiadającej się lekarki. Pewnego dnia kobieta ulega wypadkowi samochodowemu. Po kilkugodzinnej walce o życie Lauren zapada w głęboką śpiączkę. Po sześciu miesiącach jej mieszkanie zostaje wynajęte młodemu architekcie, Arturowi. Pewnego dnia mężczyzna odkrywa, że nie on jedyny jest mieszkańcem swojego domu - prócz niego mieszka w nim duch poprzedniej właścicielki - Lauren. Okazuje się, że mężczyzna jako jedyny widzi dziewczynę - dla innych ludzi jako duch nie istnieje: nie mogą jej widzieć, dotknąć czy usłyszeć. Tymczasem jej ciało przez cały czas przebywa w szpitalu podtrzymywane różnymi aparaturami. Z czasem Artur i Lauren zakochują się w sobie bez pamięci...
"A jeśli to prawda..." jest lekką komedią romantyczną. Ocena tej książki bardzo zależy od podejścia do niej. Ja nastawiłam się na relaks. Nie zawiodłam się, aczkolwiek mam kilka zastrzeżeń do tej powieści.
Pierwszym z nich jest styl, jakim została napisana (albo przetłumaczona; nie miała okazji czytania jej w innym języku) ta książka. Dialogi były czasami niezrozumiałe i często musiałam czytać je po 2-3 razy. Kilkakrotnie się gubiłam i miałam trudności z odnalezieniem się w akcji.
Drugą wadą była troszkę zbyt naiwna fabuła. Tak, wiem, to lekka komedia romantyczna, jednak spodziewałam się troszkę czegoś bardziej... poważnego? Sądzę, że Autora wena twórcza czasami za bardzo ponosiła i niektóre wątki wymagały czasem uśmiechu politowania i kręcenia głową z niedowierzaniem.
Mimo tych wad książkę oceniam dobrze. Poza zawirowaniami z fabułą czytało mi się ją szalenie miło i szybko. Podobało mi się zakończenie - spodziewałam się trochę innego, bardziej prostego. Tutaj Autor mnie troszkę pozytywnie zaskoczył i należy Mu się tutaj plus.
Myślę, że nie można do tej książki podchodzić na poważnie i oczekiwać Bóg wie czego. "A jeśli to prawda..." jest powieścią na chwilę odprężenia i zabawy.
Na podstawie książki stworzono film pod tytułem "Jak w niebie". Z wielką chęcią obejrzę go, oraz przeczytam kontynuację tej powieści - "Jeszcze się spotkamy".
Ocena: 4/6
Wydawnictwo Muza, 243 s., 2002 r.
"A jeśli to prawda..." jest pierwszą książką napisaną przez Marca Levy, francuskiego architekta. Powieść opowiada losy 29letniej Lauren, młodej i dobrze zapowiadającej się lekarki. Pewnego dnia kobieta ulega wypadkowi samochodowemu. Po kilkugodzinnej walce o życie Lauren zapada w głęboką śpiączkę. Po sześciu miesiącach jej mieszkanie zostaje wynajęte młodemu architekcie, Arturowi. Pewnego dnia mężczyzna odkrywa, że nie on jedyny jest mieszkańcem swojego domu - prócz niego mieszka w nim duch poprzedniej właścicielki - Lauren. Okazuje się, że mężczyzna jako jedyny widzi dziewczynę - dla innych ludzi jako duch nie istnieje: nie mogą jej widzieć, dotknąć czy usłyszeć. Tymczasem jej ciało przez cały czas przebywa w szpitalu podtrzymywane różnymi aparaturami. Z czasem Artur i Lauren zakochują się w sobie bez pamięci...
"A jeśli to prawda..." jest lekką komedią romantyczną. Ocena tej książki bardzo zależy od podejścia do niej. Ja nastawiłam się na relaks. Nie zawiodłam się, aczkolwiek mam kilka zastrzeżeń do tej powieści.
Pierwszym z nich jest styl, jakim została napisana (albo przetłumaczona; nie miała okazji czytania jej w innym języku) ta książka. Dialogi były czasami niezrozumiałe i często musiałam czytać je po 2-3 razy. Kilkakrotnie się gubiłam i miałam trudności z odnalezieniem się w akcji.
Drugą wadą była troszkę zbyt naiwna fabuła. Tak, wiem, to lekka komedia romantyczna, jednak spodziewałam się troszkę czegoś bardziej... poważnego? Sądzę, że Autora wena twórcza czasami za bardzo ponosiła i niektóre wątki wymagały czasem uśmiechu politowania i kręcenia głową z niedowierzaniem.
Mimo tych wad książkę oceniam dobrze. Poza zawirowaniami z fabułą czytało mi się ją szalenie miło i szybko. Podobało mi się zakończenie - spodziewałam się trochę innego, bardziej prostego. Tutaj Autor mnie troszkę pozytywnie zaskoczył i należy Mu się tutaj plus.
Myślę, że nie można do tej książki podchodzić na poważnie i oczekiwać Bóg wie czego. "A jeśli to prawda..." jest powieścią na chwilę odprężenia i zabawy.
Na podstawie książki stworzono film pod tytułem "Jak w niebie". Z wielką chęcią obejrzę go, oraz przeczytam kontynuację tej powieści - "Jeszcze się spotkamy".
Ocena: 4/6
Etykiety:
4/6,
literatura francuska,
literatura współczesna zagraniczna,
Marc Levy,
Muza,
powieść
28 maja 2011
"Po prostu razem" A. Gavalda
Anna Gavalda "Po prostu razem" (2004) - literatura współczesna zagraniczna, powieść.
Wydawnictwo Świat Książki, 463 s., 2010 r.
"Po prostu razem" opowiada historię czwórki osób: Camille (byłej malarki, obecnej sprzątaczki), Philiberta (oderwanego od rzeczywistości i nieśmiałego miłośnika historii), Francka (agresywnego kucharza) i Paulette (starszej pani, która nie radzi sobie z demencją). Z pozoru są tak różni, jednak łączą ich wspólne cechy: samotność, zagubienie, walka z upiorami przeszłości i melancholia. Każdy z nich dostał niejedno kopnięcie w "cztery litery" przez życie. Z czasem los spotyka ich ze sobą. Razem uczą się na nowo żyć i odnajdują w tym radość i nadzieję. Bo nie trzeba majątku, ekskluzywnych ciuchów czy drogich gadżetów. Czasami wystarczy być po prostu razem...
Powieść zapowiadała się świetnie. Fabuła wciągała od pierwszych zdań. Nie brakuje w niej zwrotów akcji, zabawnych ale też i smutnych momentów. Postacie są tak różne, że każdy czytelnik odnajdzie w nich jakąś cząstkę siebie. To jest dobre.
Jednak w końcu przestało być miło, a zaczęło irytować... Głównym powodem nagłej zmiany nastroju była Camille. Na początku bardzo ją polubiłam. Wydawała się mimo wszystko sympatyczna i normalna. Niestety, z czasem zaczęła wyłazić z niej megalomanka. Tutaj pasowałoby pewnie określenie, ale ze względu na wulgaryzmy daruję je sobie ;-) Ponadto z upływem stron fabuła zaczęła robić się odrobinę za banalna. Nie zawsze jest to złe, ale w tym przypadku szczególnie kuło w oczy.
"Po prostu razem" oceniam raczej średnio. Zapowiadało się (i było, przynajmniej do połowy) fajnie, potem zaczęło się trochę sypać i powieść zaczęła mnie trochę nużyć. Myślę, że kiedyś pewnie jeszcze sięgnę po twórczość Anny Gavalda.
Ocena: -4/6
Wydawnictwo Świat Książki, 463 s., 2010 r.
"Po prostu razem" opowiada historię czwórki osób: Camille (byłej malarki, obecnej sprzątaczki), Philiberta (oderwanego od rzeczywistości i nieśmiałego miłośnika historii), Francka (agresywnego kucharza) i Paulette (starszej pani, która nie radzi sobie z demencją). Z pozoru są tak różni, jednak łączą ich wspólne cechy: samotność, zagubienie, walka z upiorami przeszłości i melancholia. Każdy z nich dostał niejedno kopnięcie w "cztery litery" przez życie. Z czasem los spotyka ich ze sobą. Razem uczą się na nowo żyć i odnajdują w tym radość i nadzieję. Bo nie trzeba majątku, ekskluzywnych ciuchów czy drogich gadżetów. Czasami wystarczy być po prostu razem...
Powieść zapowiadała się świetnie. Fabuła wciągała od pierwszych zdań. Nie brakuje w niej zwrotów akcji, zabawnych ale też i smutnych momentów. Postacie są tak różne, że każdy czytelnik odnajdzie w nich jakąś cząstkę siebie. To jest dobre.
Jednak w końcu przestało być miło, a zaczęło irytować... Głównym powodem nagłej zmiany nastroju była Camille. Na początku bardzo ją polubiłam. Wydawała się mimo wszystko sympatyczna i normalna. Niestety, z czasem zaczęła wyłazić z niej megalomanka. Tutaj pasowałoby pewnie określenie, ale ze względu na wulgaryzmy daruję je sobie ;-) Ponadto z upływem stron fabuła zaczęła robić się odrobinę za banalna. Nie zawsze jest to złe, ale w tym przypadku szczególnie kuło w oczy.
"Po prostu razem" oceniam raczej średnio. Zapowiadało się (i było, przynajmniej do połowy) fajnie, potem zaczęło się trochę sypać i powieść zaczęła mnie trochę nużyć. Myślę, że kiedyś pewnie jeszcze sięgnę po twórczość Anny Gavalda.
Ocena: -4/6
10 lutego 2011
"20 000 mil podmorskiej żeglugi" J. Verne
Juliusz Verne "20 000 mil podmorskiej żeglugi" (1870) - science fiction.
Wydawnictwo Zielona Sowa, 319 stron.
Do tej książki robiłam dwa podejścia. Pierwsze z nich miało miejsce, gdy miałam 10 lat i byłam oczarowana dziełem "W 80 dni dookoła świata" (dla niezorientowanych: "20 000 mil..." i "W 80 dni..." są napisane przez tego samego pisarza). Zawiedziona i znudzona odłożyłam na półkę książkę, która przez kilka lat obrastała kurzem. Później znowu się za nią zabrałam i znowu odłożyłam na regał. Ostatnio postanowiłam zacisnąć zęby i przeczytać ją do ostatniego słowa. Dałam radę, chociaż bywało różnie...
Głównym bohaterem jest Piotr Aronnax, profesor Paryskiego Muzeum Historii Naturalnej, który w trakcie rozpoczęcia fabuły znajduje się w Nowym Jorkiem i razem ze swym sługą, Conseilem, czeka na statek, który zawiezie ich do Francji. Tuż przed odpłynięciem Profesor otrzymuje list, w którym jeden z kapitanów proponuje mu podróż na otwarte morze w celu odszukania i zabicia niezidentyfikowanego potwora, który szaleje po morzach i zatapia statki. Aronnax przyjmuje zaproszenie i wkracza ze swym sługą w przygodę, która na zawsze odmieni ich życie...
W tym miejscu muszę oddać hołd panu Verne, którego wyobraźnia i umysł powala. Często bywałam zszokowana, że książka ta została napisana w 1870 roku! Niektóre opisy tak bardzo pokrywały się z teraźniejszością, że miałam ochotę określić tego pana mianem "proroka". Bywały jednak też bardzo podkoloryzowane sytuacje i dane, jednak nie możemy zapomnieć, w którym roku powstała ta powieść!
Teraz muszę przejść do tego, co mi się w tej książce nie podobało. Akurat mam tylko jeden zarzut, jednak jest on dość ważny. Otóż ta książka byłaby naprawdę dobra, gdyby nie nudne, długie i szczegółowe opisy fauny i flory, które de facto zajmują w tej książce 80% objętości. Czytanie bywało czasem dość irytujące, bo opisy te nie wnosiły nic do powieści. Płynie sobie rybka a tu sru! - dwie strony poświęcone opisowi tego zwierzęcia, nareszcie dialog na kilka wersów, w oddali pojawia się rafa koralowa - sru! - trzy strony opisujące rozmiary, wygląd i zawartość tej rafy... I tak w kółko. Bywały momenty, że czułam się jakbym czytała podręcznik z geografii i czasami brakowało mi cierpliwości.
Zdaję sobie sprawę, że pewnie 100 i więcej lat temu ta książka była czytana z zapartym tchem i wypiekami na policzkach. U mnie nie wywołała aż takich emocji, aczkolwiek nie była aż taka zła.
Ocena: -4/6
Etykiety:
4/6,
Juliusz Verne,
literatura francuska,
powieść,
science fiction,
Zielona Sowa
25 stycznia 2011
"Nieznane przygody Mikołajka" R. Goscinny, J. Sempe
René Goscinny, Jean Jacques Sempé "Nieznane przygody Mikołajka" (2009) - literatura dziecięca/młodzieżowa.
Wydawnictwo Znak, 183 strony.
W skład tej książki wchodzi dziesięć niepublikowanych wcześniej historyjek opowiadających o Mikołajku i jego przyjaciołach, znalezionych w archiwach Goscinnego. Jak zwykle zostały one przyozdobione wspaniałymi rysunkami Sempego, stworzonymi specjalnie na tę okazję.
Pierwszą książkę o Mikołajku dostałam chyba na 9. urodziny. I im jestem starsza tym bardziej podobają mi się jego przygody! Są niezwykle zabawne i miłe w czytaniu.
Jestem ogromnie zachwycona "Nieznanymi przygodami Mikołajka". To niezawodne lekarstwo na kiepski humor, ale też wspaniałe zajęcie na wieczór. Uwielbiam rysunki przedstawiające Mikołajka i jego paczkę - są bardzo zabawne i takie "mikołajkowate".
Wprawdzie Mikołajek ma już 50 lat, ale sądzę, że czas mu jest niestraszny i jeszcze przez wiele lat będzie bawił czytelników - tych małych i tych dużych.
Polecam!
A sama mam zamiar skompletować wszystkie książki opowiadające o Mikołajku.
Ocena: 6/6
Wydawnictwo Znak, 183 strony.
W skład tej książki wchodzi dziesięć niepublikowanych wcześniej historyjek opowiadających o Mikołajku i jego przyjaciołach, znalezionych w archiwach Goscinnego. Jak zwykle zostały one przyozdobione wspaniałymi rysunkami Sempego, stworzonymi specjalnie na tę okazję.
Pierwszą książkę o Mikołajku dostałam chyba na 9. urodziny. I im jestem starsza tym bardziej podobają mi się jego przygody! Są niezwykle zabawne i miłe w czytaniu.
Jestem ogromnie zachwycona "Nieznanymi przygodami Mikołajka". To niezawodne lekarstwo na kiepski humor, ale też wspaniałe zajęcie na wieczór. Uwielbiam rysunki przedstawiające Mikołajka i jego paczkę - są bardzo zabawne i takie "mikołajkowate".
Wprawdzie Mikołajek ma już 50 lat, ale sądzę, że czas mu jest niestraszny i jeszcze przez wiele lat będzie bawił czytelników - tych małych i tych dużych.
Polecam!
A sama mam zamiar skompletować wszystkie książki opowiadające o Mikołajku.
Ocena: 6/6
Subskrybuj:
Posty (Atom)