Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 151 stron.
Z okładki:
"We wspaniałej rezydencji Gorston Hall zbiera się przed Bożym Narodzeniem cała rodzina bogatego Simeona Lee, złośliwego starca, tyranizującego otoczenie. W Wigilię Simeon Lee zostaje zamordowany - ktoś poderżnął mu gardło. Szef miejscowej policji prosi o pomoc w śledztwie bawiącego w okolicy Herkulesa Poirot.
Goście i domownicy Gorston Hall zachowują się podejrzanie. Poirot ma wątpliwości, czy wszyscy są naprawdę tymi, za których się podają. A motyw? Czy była to zemsta za wyrządzoną przed laty krzywdę? Czy zwyczajna chęć zysku? Strach? Nienawiść? Szare komórki małego Belga tym razem muszą się porządnie napracować."
Agatha Christie w dedykacji poświęca tę książkę swemu szwagrowi, Jamesowi. Pisze w niej:
"[...] Narzekałeś, że moje morderstwa stają się zbyt wyrafinowane, by nie rzec anemiczne. Pragnąłeś "solidnej, krwawej zbrodni". Takiej, co do której nie mogłoby być wątpliwości, że jest morderstwem!
To właśnie jest książka napisana specjalnie dla Ciebie. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.[...]"
Gdyby Christie żyła, napisałabym do niej list i błagała, by powróciła do swoich "anemicznych" książek...
Kilka rzeczy w tej książce mi się nie podobało. Oto one...
Zakończenie było bardzo zaskakujące, ale sama powieść niezbyt mi się podobała. Przede wszystkim - w ogóle nie było w niej atmosfery świątecznej. Zazwyczaj książki Christie pełne są od opisów podwieczorków, śniadań czy wspólnych dyskusji między podejrzanymi. Nadaje to pewnego smaczku i szalenie miło czyta mi się taką książkę. Tego mi najbardziej zabrakło.
Drugą rzeczą, jaka w tej książce mi podpadła to pominięcie postaci Herkulesa Poirota. Zawsze interesowały mnie jego powiedzonka ("małe szare komórki" itd.) i celne uwagi. W "Morderstwo w Boże Narodzenie" Herkulesa Poirota prawie w ogóle nie ma! To znaczy niby jest, ale w ogóle nie odczułam jego obecności. Pod tym względem dość się zawiodłam.
Kolejnym elementem który wzbudził moje wątpliwości było wyjaśnienie morderstwa. Było ono naprawdę zaskakujące, ale wyjątkowo naciągane i nie jestem do niego przekonana. Nawet pewien element zakończenia odgadłam już w połowie książki, ale nie było to zbyt trudne.
Oczekiwałam czegoś lepszego - świątecznej atmosfery i Herkulesa Poirot. Trochę się zawiodłam. Ale to przecież Christie! ;-)
Ocena: -4/6
1 komentarz:
Czytałam tyle książek Christie, że już nie pamiętam większości. Chyba zacznę przypominać je sobie powoli :)
"Morderstwa w Boże Narodzenie" nie kojarzę, ale skoro nie ma atmosfery świąt ani Poirota to raczej nie będę czytać.
Prześlij komentarz