Wydawnictwo Literackie, 231 stron.
Z okładki:
"Jak myślicie: Co robi samotny, rozwiedziony mężczyzna, dysponujący bardzo skromnymi oszczędnościami i mający przed sobą zaledwie kilka miesięcy życia?
A. poddaje się smutkowi i przygnębieniu?
B. kupuje skrzynkę piwa jako jedyną osłodę tej ponurej sytuacji?
C. wyjeżdża do Lost River, małego miasteczka w Alabamie, poznaje jego nieco zwariowanych i sympatycznych mieszkańców, próbuje pomóc małej niepełnosprawnej Patsy oraz zaprzyjaźnia się z małym ptaszkiem o imieniu Jack i... czeka na cud?
Oswald, bohater książki Fannie Flagg, wybrał rozwiązanie C. (I zdradzę Wam sekret: To właśnie była najlepsza odpowiedź!!!). "
Książka ta jest moim drugim spotkaniem z Fannie Flagg. Kilka miesięcy temu przeczytałam "Smażone zielone pomidory" i zachwyciłam się do głębi tą pisarką. Przede wszystkim uwielbiam małe miasteczka (ale te książkowe bądź filmowe) i ich niepowtarzalny klimat. Flagg opisała go niezwykle interesująco i książka wciąga od pierwszych zdań. Ba! Nawet po skończeniu książki nadal czuję aurę tego miasteczka. Poza tym jej książka jest pełna ciepła, miłości i ludzkiej bezinteresowności, a moim zdaniem dzisiaj tego bardzo brakuje. Po prostu kocham to!
"Boże Narodzenie w Lost River" mnie nie zawiodło. Pokochałam mieszkańców tego miasteczka (choć raczej powinnam ją nazwać osadą, w końcu mieszkało tam 70 osób) od pierwszych rozdziałów. Czuję się tak, jakbym naprawdę ich znała. Pokochałam również ten niepowtarzalny klimat, pełen miłości, ciepła, zaufania i przyjaźni. Oddałabym chyba wszystko, by zamieszkać w takim miejscu i mieć za sąsiadów takich ludzi, z którymi można w spokoju dzielić swe sekrety, popłakać czy śmiać się do upadłego. Gdzie ludzie bez dziwnych spojrzeń akceptują wszelakie dziwactwa mieszkańców i nikt nie czuje się gorszy.
Książka opowiada o tym, że nigdy nie wolno tracić nadziei i przekreślać wszystkiego za jednym zamachem. Że zawsze może być lepiej i można zacząć życie od początku i nie ważne, czy ma się lat 20 czy 50. Na zmiany nigdy nie jest za późno. Czasem pozornie beznadziejne sytuacje mogą się odmienić i sprawić, że dzięki nim nasze życie będzie lepsze. Główny bohater właśnie dzięki temu odnalazł swe miejsce na ziemi i wszystko to, czego nieświadomie pragnął.
Jedyną rzeczą która mi się nie spodobała było zakończenie: za bardzo przesłodzone i zapisane w telegraficznym skrócie. Ale wybaczam to!
Dzięki książkom Fannie Flagg robi mi się ciepło na sercu, na me usta wkrada się szczery uśmiech a w oczach czasem pojawiają się łzy. Jej książki to taki wielki zastrzyk optymizmu i wiary w lepsze jutro.
Polecam Jej książki każdemu kto uważa, że życie jest beznadziejne, nic nie ma sensu i nigdy nie będzie lepiej.
Ocena: 6/6
A sobie i czytelnikom życzę, by odnaleźli kiedyś swoje własne Lost River.
A sobie i czytelnikom życzę, by odnaleźli kiedyś swoje własne Lost River.
P.S. Powinnam paść przed bibliotekarką, która poleciła mi "Smażone zielone pomidory" i dziękować jej. Bo gdyby nie ona, to pewnie dużo później odkryłabym niezwykłą twórczość Fannie Flagg.
P.S.2 Katarzyna przypomniała mi o tym, czego nie napisałam. Książka wbrew tytułowi nie jest stricte świąteczna - owszem, jest w niej o Bożym Narodzeniu i to święto ma pewne kluczowe znaczenie, jednak nie oczekujmy po niej opisów mrozów, śnieżyc (to Alabama!) i śpiewania kolęd ;-) Tego akurat w tej książce jak na lekarstwo.
P.S.2 Katarzyna przypomniała mi o tym, czego nie napisałam. Książka wbrew tytułowi nie jest stricte świąteczna - owszem, jest w niej o Bożym Narodzeniu i to święto ma pewne kluczowe znaczenie, jednak nie oczekujmy po niej opisów mrozów, śnieżyc (to Alabama!) i śpiewania kolęd ;-) Tego akurat w tej książce jak na lekarstwo.
7 komentarzy:
Chyba w trakcie kolejnych świąt sięgnę po tą książkę o ile o niej nie zapomnę :).
chyba mi się spodoba :) muszę poszukać :)
Dziękuję za polecenie - dawno miałam na oku tę autorkę :)
Muszę w końcu zapoznać się z twórczością Flagg :)
Cieszę się, że zamierzacie sięgnąć po książki Flagg.
Polecam je każdemu z czystym sumieniem :)
Hej :) Podparłam się trochę Twoją recenzją przy pisaniu mojej wyżejw ymienionej książki, gdyż czytałam ją już jakiś czas temu i nie mogłam sobie pewnych faktów skojarzyć, jednak Twoje słowa rozjaśniły mi co nieco :) Pozdrawiam! :)
Jednak skasowałam. Stwierdziłam że bez sensu jest psiać recenzje jak się nie pamięta. Ech :P
Prześlij komentarz