Cześć

Z przyczyn osobistych zawieszam bloga. Nie wiem kiedy wrócę. O ile kiedykolwiek do tego dojdzie. Na pewno nie zrezygnuję z podczytywania Waszych blogów.
Ten rok był naprawdę fantastyczny. Poznałam dzięki Wam masę różnych pisarzy, sięgnęłam po książki, które wcześniej nie wydawały mi się interesujące...
Ciężko mi było podjąć tę decyzję, ale nie zawsze robi się w życiu tylko to, na co ma się ochotę.

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za te 12 miesięcy.
Penny Lane.

3 grudnia 2010

L. J. Braun "Kot który poruszył górę"





Autor: Lilian Jackson Braun
Tytuł oryginalny: The Cat Who Moved A Mountain
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Iza Rosińska
Kategoria: literatura piękna
Gatunek: kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 1991
Rok pierwszego wydania polskiego: 2008
Wydawnictwo: Elipsa
Stron: 206
Ocena: 4/6  
  


Z okładki: 


"Po pięciu latach skomplikowanych formalności prawnych Qwilleran oficjalnie dziedziczy fortunę Klingenschoenów. Przytłoczony bogactwem postanawia wyjechać na czas letnich wakacji w odległe góry, aby odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań. Wraz z Koko i Yum Yum - parą rezolutnych i pełnych wdzięku kotów syjamskich - zamieszkuje w wielkim posępnym domu, położonym na najwyższym szczycie malowniczego pasma górskiego. 

Odosobnienie, złowieszcza atmosfera dawnego pensjonatu, tajemniczy świetlisty krąg widziany z oddali, nieprzekonujący wyrok w sprawie morderstwa wpływowego wydawcy miejscowej gazety oraz słynne i nadzwyczajne interwencje Koko - wszystko to sprawi, że Qwilleranowi przyjdzie odpowiedzieć na dużo więcej pytań, niż to sobie zaplanował. Na szczęście przepiękna górska sceneria sprzyja rozmyślaniom... 

[Elipsa, 2008]" 


Trzynasty tom (a mój pierwszy) cyklu "Kot który..." kupiłam w tym roku w kiosku. Byłam do tej powieści raczej niechętnie nastawiona. Przede wszystkim napis na okładce "Największy hit od czasu Agaty Christie" (ha ha ha!). Jak ktoś w taki sposób określa książkę, to zazwyczaj okazuje się ona beznadziejna i niewarta uwagi. Poza tym naczytałam się wiele negatywnych opinii o tej serii. Nie lubię też kotów. Właśnie przez te powody dość niechętnie zaczęłam czytać tą książkę.  


Zacznę od tego, że z tego taki kryminał jak z koziej d... trąbka. Jedynie główny bohater w przerwach między piciem kawy, gładzeniem wąsów i objadaniem się miejscowymi przysmakami bawi się w detektywa. W ogóle cała ta "zagadka" była banalna i myślę że żaden czytelnik nie miał najmniejszych problemów z odgadnięciem rozwiązania.  


James "mów mi Qwill" Qwilleran - główny bohater. Jak już wyżej wspomniałam - przez całą książkę pije kawę, zalicza każdą restaurację, wykupuje cały towar ze sklepów, gładzi wąsy i podrywa na nie wszystkie kobiety (ha ha ha!). Poza tym to koszmarny typ, który nie ma za grosz poczucia humoru. Dumny i napuszony jak paw, miał siebie za nie wiadomo kogo. Do bólu poważny. Gdyby nie on, powieść bardziej spodobałaby mi się.   


Teraz główni zwierzęcy bohaterowie - Koko i Yum Yum. Te koty stworzono chyba tylko po to, żeby Qwill cokolwiek mógł odgadnąć, bo gdyby nie one, główny bohater do niczego by nie doszedł.  


Bardzo mnie też zdziwiło to, że mieszkańcy tej miejscowości tak chętnie zdradzali swoje sekrety i historię swojego życia głównemu bohaterowi. Bardzo mnie to ciekawi, bo ja od takiego typa trzymałabym się jak najdalej. 


Ale mimo wszystko "Kot który poruszył górę" spodobał mi się. Ale to dzięki atmosferze małego górskiego miasteczka. Uwielbiam takie miejsca i przyjemnie czytało mi się fragmenty dotyczące Spudsboro. I właśnie to tak bardzo zaważyło na pozytywnej ocenie tej książki. 
Czy sięgnę po kolejne części tej serii? W tej chwili ciężko mi to stwierdzić, ale raczej nie. Gdyby nie Qwill pewnie przeczytałabym dalsze tomy. 


Zdaję sobie sprawę, że pewnie dla Was ocena i "recenzja" odbiegają od siebie. Ale powieść postawiłabym gdzieś pomiędzy "przeciętna" a "dobra". 


Ogółem: 4/6

4 komentarze:

Dosiak pisze...

Też raczej nie sięgnę po tę powieść, sama nie wiem dlaczego, ale zupełnie mnie do niej nie ciągnie. Uwielbiam koty, zagadki i nawet napuszonych detektywów jak Poirot, ale na razie nie zamierzam czytać.

Katarzyna pisze...

Tytuł książki nie brzmi zachęcająco do wzięcia ją w ręce. W szczególności, że nie lubię kotów...

Penny Lane pisze...

@ Dosiak: Ale Poirot jest przeuroczy! :) Fakt, jest dumny, ale przy tym jest także przezabawny. W chwili obecnej Herkules Poirot to dla mnie numer jeden wśród detektywów :)

@ Katarzyna: A dla mnie tytuł jest właśnie bardzo tajemniczy :P

Dominika S. pisze...

Zgadzam się co do Poirota, też go uwielbiam :) i żaden inny detektyw go nie zdetronizuje :)