Cześć

Z przyczyn osobistych zawieszam bloga. Nie wiem kiedy wrócę. O ile kiedykolwiek do tego dojdzie. Na pewno nie zrezygnuję z podczytywania Waszych blogów.
Ten rok był naprawdę fantastyczny. Poznałam dzięki Wam masę różnych pisarzy, sięgnęłam po książki, które wcześniej nie wydawały mi się interesujące...
Ciężko mi było podjąć tę decyzję, ale nie zawsze robi się w życiu tylko to, na co ma się ochotę.

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za te 12 miesięcy.
Penny Lane.

1 stycznia 2011

"Harry Potter i Czara Ognia" J. K. Rowling


Joanne Kathleen Rowling "Harry Potter i Czara Ognia" (2000) - powieść dziecięca/młodzieżowa, fantasy.  
Wydawnictwo Media Rodzina, 766 stron. 


Serię o przygodach młodego czarodzieja zaczęłam czytać dopiero w ubiegłe wakacje. Dość późno się za to zabrałam, ale to nie szkodzi, bo "Harry Potter..." należy do tego grona lektur po które się sięga nie patrząc na własny wiek.  

Ekranizację niestety już kiedyś oglądałam, dlatego rzadko kiedy czułam zaskoczenie w trakcie czytania czwartej części przygód młodego czarodzieja. Jednak bywały momenty gdy tak się wczułam fabułę, że zaciskałam kciuki, by Harry'emu się powiodło.  

Tutaj pozwolę sobie na porównanie książki i filmu. Otóż niemało się zdziwiłam przy rozdziałach dotyczących Turnieju Trójmagicznego. Zadania w filmie przedstawiono niezwykle brutalnie i strasznie, a cały Turniej emanował niezwykłą mocą. W książce natomiast nie ma tej agresji ani krwi, której w ekranizacji nie brakuje. A uczestnicy podchodzą do turnieju raczej "na luzie". 

Im bardziej się zbliżam do końca serii tym bardziej zaczyna się robić strasznie. W trakcie czytania niektórych fragmentów poczułam na sobie gęsią skórkę i naprawdę się przeraziłam.  

Harry Potter w tej części ma 14 lat i w tym wieku chłopcy zazwyczaj zaczynają interesować się dziewczynami. Zdaję sobie z tego sprawę, jednak te wszystkie wątki dotyczące szkolnych miłostek i zauroczeń (których wcale nie było dużo) nie do końca mi się spodobały. Mam nadzieję, że w piątej części Rowling za bardzo z nimi nie zaszalała. Bo w tej części Autorka wyskoczyła z nimi trochę jak Filip z konopi.  


Chyba największą wadą książki była scena kulminacyjna - potwornie mi się wlokła i było więcej paplaniny niż czynów. Niby w poprzednich częściach było podobnie, jednak dopiero teraz zaczęło mi to troszkę przeszkadzać. 

Z bardziej "technicznej strony" to nie spodobało mi się to tłumaczenie. Tzn. sam przekład nie jest zły, ale za dużo było w nich słów z języka potocznego, np. rozwalił. Absolutnie nie jestem profesorkiem Miodkiem i nie mam wygórowanych wymagań (i sama nie zawsze piszę poprawnie, ale się staram), ale trochę mnie to razi w książkach. 

Odniosłam też takie wrażenie, że czwarta część jest trochę rozwlekana. Nie mam nic przeciwko grubym książkom, ale wydaje mi się, że można by ją skrócić o jakieś 100 stron i nic by na tym nie straciła.
 
Może ocena wyda się komuś po tej recenzji niesprawiedliwa, ale dla mnie jest ona w pełni zasłużona. Czwarta część spodobała mi się, jednak nie powaliła mnie na kolana tak jak poprzedni tom, ale mimo wszystko ją lubię.


Ocena: -5/6


Brak komentarzy: