Cześć

Z przyczyn osobistych zawieszam bloga. Nie wiem kiedy wrócę. O ile kiedykolwiek do tego dojdzie. Na pewno nie zrezygnuję z podczytywania Waszych blogów.
Ten rok był naprawdę fantastyczny. Poznałam dzięki Wam masę różnych pisarzy, sięgnęłam po książki, które wcześniej nie wydawały mi się interesujące...
Ciężko mi było podjąć tę decyzję, ale nie zawsze robi się w życiu tylko to, na co ma się ochotę.

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za te 12 miesięcy.
Penny Lane.

17 stycznia 2011

"Mąż" D. Koontz

Dean Koontz "Mąż" (2006) - powieść sensacyjna. 
Wydawnictwo Albatros, 381 stron. 



Głównym bohaterem książki jest młody ogrodnik, Mitch Rafferty. Pewnego dnia w trakcie pracy dzwoni do niego telefon. Zgłaszają się do niego porywacze, którzy żądają od niego 2 miliony dolarów za odzyskanie małżonki, którą uprowadzili z mieszkania. Jak młody i biedny ogrodnik zdobędzie 2 miliony dolarów w ciągu 60 godzin?... 

To moje drugie spotkanie z Deanem Koontzem. Poprzednia książka ("Fałszywa pamięć") była dość przeciętna, a momentami nawet irytująca. Tym razem jest troszkę lepiej. 

Przede wszystkim o wiele lepiej i szybciej mi się czytało. Powieść od pierwszych stron zaczyna interesować. Nie brak w niej było zaskakujących sytuacji. Ogólnie rzecz ujmując, były w niej chyba wszystkie cechy powieści sensacyjnej. Nadszedł jednak taki moment, w którym odechciało mi się czytać, a Koontza miałam za grafomana. Otóż w tej książce była identyczna scena, jak w "Fałszywej pamięci"! Ta sama pora, prawie to samo miejsce... Tylko inne postacie, które charakterologicznie wcale się nie różniły. Czyżby panu Koontzowi zabrakło pomysłu na fabułę i posługiwał się pewnym schematem? Wydaje mi się to bardzo możliwe. Po prostu poczułam się oszukana tym "numerem" i trochę zniesmaczona. Na pewno przez to nie uważam go za króla powieści sensacyjnych ani nikogo innego podobnego pokroju... 

Nie spodobało mi się również zakończenie, które było takie same jak w "Fałszywej pamięci". A jakie było konkretnie? Tego Wam nie zdradzę, przekonajcie się sami!


Znów mogło być lepiej. Szkoda, że nie było, bo gdyby Koontz pokierował losem bohaterów w inny sposób, mogłaby być z tego naprawdę fajna powieść sensacyjna.

Ocena: -4/6 


PS. A "Ostatnich drzwi przed niebem" (trzecia i ostatnia książka Koontza, którą wypożyczyłam) na razie na pewno nie przeczytam. Jestem trochę zmęczona jego pisaniem i chyba samobójstwem byłoby sięganie teraz po kolejną jego książkę. W każdym razie za jakiś czas postaram się ją przeczytać.

1 komentarz:

D. pisze...

przekonałaś mnie - na razie nie sięgam po żadnego Koontza :)