Cześć

Z przyczyn osobistych zawieszam bloga. Nie wiem kiedy wrócę. O ile kiedykolwiek do tego dojdzie. Na pewno nie zrezygnuję z podczytywania Waszych blogów.
Ten rok był naprawdę fantastyczny. Poznałam dzięki Wam masę różnych pisarzy, sięgnęłam po książki, które wcześniej nie wydawały mi się interesujące...
Ciężko mi było podjąć tę decyzję, ale nie zawsze robi się w życiu tylko to, na co ma się ochotę.

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za te 12 miesięcy.
Penny Lane.

21 stycznia 2011

"Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa" C. S. Lewis

Clive Staples Lewis "Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa" (1950) - literatura dziecięca/młodzieżowa, fantasy. 
Wydawnictwo Media Rodzina, 181 stron. 


Ekranizację tej powieści oglądałam kilka lat temu, jednak dopiero niedawno w mojej głowie zakiełkowała myśl, by sięgnąć po książkę. 


Głównymi bohaterami powieści jest czwórka rodzeństwa: Piotr, Zuzanna, Edmund i Łucja. Podczas wojny zostają wysłani z Londynu na wieś, aby uniknąć nalotów bombowych. Mieszkają w ogromnym domu pewnego Profesora. Pewnego dnia Łucja odkrywa, że stara szafa prowadzi do dziwnej krainy, w której rządzi zła królowa i zawsze jest zima... 


Książkę czyta się bardzo szybko, dużo się i dzieje i nie można narzekać na nudę. Ciężko mi ją jednak ocenić, ponieważ jak już wcześniej pisałam, oglądałam film.  

Nie do końca spodobał mi się sposób pisania - zbyt prosty i trochę tak jakby infantylny, chociaż młodzi bohaterowie wydawali mi się trochę aż za bardzo dojrzali i poważni. Do gustu nie przypadł mi także sposób, w jaki narrator się wypowiadał. Z góry uprzedzał i oblewał kubłem zimnej wody czytelników poprzez m.in. takie zdania: "Tak zaczyna się ta opowieść". Po prostu traktował tą historię jako 100% fikcję i często o tym przypominał. Nie spodobało mi się to. Nie lubię gdy ktoś tak ingeruje w fabułę. 


Zdziwiło mnie też trochę, że dla bohaterów wszystkie dziwne rzeczy, które miały miejsce w Narnii (np. rozmawianie z bobrem) było dla nich oczywiste i naturalne i w ogóle się tym nie dziwiły. Ale może to jest właśnie ta cecha dzieciństwa, którą z wiekiem tracimy?... 

Ogólnie książka oceniam raczej na plus, chociaż kilka rzeczy mi nie przypadło do gustu. Jednak moja prawdziwa przygoda z Narnią zacznie się dopiero wtedy, gdy zacznę czytać drugi tom - po prostu wiedziałam, jak co się skończy i nie czułam żadnego zaskoczenia. Dlatego pewnie jestem taka czepialska w stosunku do niej. Gdybym nie oglądała filmu, moja opinia na pewno byłaby inna ;-) 

Ocena: 4/6

3 komentarze:

Katarzyna pisze...

Czytałam książkę i oglądałam film. O dziwo chyba był to jeden z filmów, który nawet bardzo pokrywał się z treścią książki ;). Ale fakt język był dość prosty i czytało się szybko.

sabinka.t1 pisze...

a wiesz ,że ja jestem zacofana???nie czytałam , nie widziałam i szczerze mówiąc jakos nie jestem przekonana czy chcę :O)

Penny Lane pisze...

@ Katarzyna: Racja, nie ma wielu różnic między książką a filmem :)

@ sabinka.t1: Zawsze warto spróbować :)