Cześć

Z przyczyn osobistych zawieszam bloga. Nie wiem kiedy wrócę. O ile kiedykolwiek do tego dojdzie. Na pewno nie zrezygnuję z podczytywania Waszych blogów.
Ten rok był naprawdę fantastyczny. Poznałam dzięki Wam masę różnych pisarzy, sięgnęłam po książki, które wcześniej nie wydawały mi się interesujące...
Ciężko mi było podjąć tę decyzję, ale nie zawsze robi się w życiu tylko to, na co ma się ochotę.

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za te 12 miesięcy.
Penny Lane.

10 kwietnia 2011

"Wichrowe wzgórza" E. Brontë

Emily Brontë "Wichrowe Wzgórza" (1847) - powieść klasyczna.
Wydawnictwo Oxford Educational, 335 stron. 

Powieść "Wichrowe Wzgórza" z samej nazwy była mi od dawna znana (m.in. w utworze Kate Bush Wuthering Heights). W związku z tym miałam względem niej ogromne wymagania. Z wielką trwogą zastanawiałam się, czy nie przesadziłam z tymi wymogami. Przeczytanie powieści przez cały czas odkładałam, bojąc się rozczarowania. Przedwczoraj powiedziałam sobie "Stop!" i sięgnęłam po jedyną powieść Emily Brontë. Muszę napisać, iż przez cały czas zastanawiałam się, czy to ta chwila, ten moment... Ale jak nie teraz, to kiedy? Otworzyłam książkę na pierwszej stronie i zaczęłam czytać... 

Powieść koncentruje się na miłości tajemniczego i brutalnego Heathcliffa oraz zadziornej i uroczej Katarzyny. Tytułowe Wichrowe Wzgórza to posiadłość rodziny Earnshaw, do której należy główna bohaterka. Z powodów ciężkiego charakterów kochanków i przeciwności losu nie mogą ze sobą być. Koleje losu rozdzielają ich, jednak ich miłość nie wygasa. Miłość, która jest pełna namiętności oraz pasji, niemożliwa do przerwania.  

Muszę przyznać, iż dopiero po przeczytaniu i przetrawieniu doceniam wartość i geniusz tej książki. A przecież spodziewałam się czegoś zupełnie innego! Wszak "Wichrowe Wzgórza" dalekie są od słodyczy i całusów. Fabuła jest mroczna, czasem szalenie przykra, brutalna i niesprawiedliwa. Postacie niejednokrotnie wzbudzały we mnie wściekłość czy oburzenie. Książka porywa. Nie dziwię się, że weszła na stałe do kanonu klasyki. Jest warta przeczytania. Po prostu.
  
Ocena: -6/6 

* * * 
A jako bonus do posta - piosenka Kate Bush inspirowana "Wichrowymi Wzgórzami". Tak naprawdę dopiero teraz, po przeczytaniu książki, rozumiem sens tego utworu. Jest genialny.  

  

Czas teraz obejrzeć ekranizację...

6 komentarzy:

Monika Lifestyle pisze...

Kocham "Wichrowe wzgórza"!!! Ach chyba jeszcze raz przeczytam! :)

kasandra_85 pisze...

Klasyka, którą muszę przeczytać:))
pozdrawiam!!!

D pisze...

Absolutnie powinnam przeczytać, ponieważ tak jak pisze kasandra, to klasyka :)

Dominika S. pisze...

A ja się trochę rozczarowałam tą książką. Też stawiałam jej duże wymagania i oczekiwałam... właściwie to sama nie wiem czego. Warto przeczytać, ale mnie trudno było uwierzyć w tę wielką miłość bohaterów.

UpiornyGroszek pisze...

"Wichrowych wzgórz" z pewnością nie można określić mianem sztampowego romansu i to, według mnie, decyduje o ich oryginalności. Niejednokrotnie bohaterowie doprowadzali mnie do białej gorączki, a mimo to książkę ciężko było odłożyć. Coś w sobie ma, z pewnością (klimat? ;)).
Mimo to, "Wichrowe wzgórza" wolę oglądać- oczywiście wersję z 1992 (Oglądałam także ekranizację z 1998, tragedia).
Pozdrawiam serdecznie!

Penny Lane pisze...

@ UpiornyGroszek: Nie mogę doczekać się obejrzenia ekranizacji :-)

@ Dosiak: W pewnym sensie i ja się rozczarowałam, bo oczekiwałam czegoś innego. ALE to, co dostałam w zamian bardzo przypadło mi do gustu.